14. 01 - 2. 02. 2000
Próba snu.
Dzisiaj słońce zachodzi bardzo późno, więc tracę dużo czasu czekając na zmrok. Przygotowuję powoli papier. Ciepłą nocą wychodzę z domu w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca do spania. Za miastem moją uwagę zwraca fragment skoszonego pola. Rozbieram się i rozwijam papier by się na nim położyć. Spadająca gwiazda ciągnie za sobą niezwykle długi jasny ogon. Staram się zamknąć oczy i zasnąć. Każdy nawet najsubtelniejszy ruch powoduje szelest papieru. Mogę poczuć powierzchnię ziemi, kłujące pozostałości ścierniska, a ponad mną księżyc, gwiazdy i obnażony wszechświat. Odnoszę dziwne uczucie strachu i chłód; którego nie dostrzegałem z początku. Odganiam dokuczliwe owady, potrafię wyczuć delikatny dotyk skrzydeł nocnej ćmy. Całe ciało ogarnia spowodowany chłodem dreszcz. Z opadającą rosą zaczynam kichać. Spadająca gwiazda oraz księżyc, którego ruch jest dla mnie jedynym świadectwem upływającego czasu, jest teraz dokładnie nade mną. Chłód staje się nie do wytrzymania i jest już pewne, że tej nocy nie zasnę. Próbuje wstać, ciało jest odrętwiałe. Wstaję. Zwijam rozmiękły od wilgoci papier. Ubieram się i wyruszam w drogę powrotną. Marsz rozgrzewa mnie całkowicie. W domu wzrokiem unikam zegarka. Robię herbatę i piszę te słowa. Na zewnątrz zaczyna świtać.
Próba snu, z 21 na 22 czerwca 1992 roku, Jiri Sigut.
Sen.
Kontakty bezpośrednie Fotografia to medium obiektywne i prawdziwe, do którego mamy niemal pełne zaufanie. Przy jej pomocy rejestrujemy wizerunki współczesnego nam świata, przejawy życia i zachodzące zmiany.
Jiri Sigut wykorzystuje tę zdolność fotografii w sposób do jakiego nie przywykliśmy. Od połowy lat 80. tworzył cykl prac, które nie tyle były rejestracją aktywności artysty, co świadectwem jego działań. 19 czerwca 1985 roku powstała pierwsza praca z tego cyklu - Spacer. Zawieszony na szyi aparat zapisywał wszystko co znalazło się w jego polu widzenia. Powstał w ten sposób skumulowany obraz przebytej w pewnym czasie drogi. W kolejnych pracach długość pokonywanego odcinka była bardzo różna, od 56 kroków, po transport koleją w Przewozie Opava - Poruba (pociąg nr 3441), ale zasady zapisu pozostały niezmienne. Podobnie rejestrował Sigut inne czynności jak 36 pulsów mojego serca czy Transfuzyjne pobieranie 300 ml mej krwi. Wszystkie te działania ograniczone czasowymi i przestrzennymi ramami zostały odwzorowane na negatywie w postaci śladów światła, które tym działaniom towarzyszyło. Najważniejsza jest jednak chronologia zapisu, zagęszczonego na jednej klatce. Zbliża to fotografie Sigut do zapisu filmowego. Zresztą prowadził on także doświadczenia z fotograficznym zapisem filmów Jana Svankmajera. Do dziś fascynuje go możliwość przeżycia w jednej chwili czterdziestominutowego spaceru opawskimi Katerinkami, jazdy pociągiem czy właśnie "wyświetlenie" wielowarstwowego filmu.
Od roku 1987 Sigut jeszcze bardziej ogranicza wkład swojej indywidualności w proces tworzenia na korzyść obiektywności oraz rzeczywistości - wszystkie ustawienia aparatu pozostawia przypadkowi (np. podczas wyjmowania z torby czas i ostrość zostają ustawione samoistnie). Próbuje też uciec od "mechaniczności" fotografii. Nie wykorzystuje więc tak istotnej cechy jak powtarzalność, czyli możliwości wykonania wielu powiększeń. Mimo stosowania klasycznej technologii fotograficznej (negatyw - pozytyw) każda pracę wykonuje tylko w jednym egzemplarzu.
Lata 90. to rezygnacja z negatywu i kamery, co niewątpliwie było spowodowane charakterem działań podejmowanych przez artystę. Przede wszystkim to okres zafascynowania procesami naturalnymi ukształtowanymi przez przyrodę i naturalnymi źródłami światła (księżyc i światło dzienne, ogień, robaczki świętojańskie czy promieniowanie roślin), których ślady rejestrowane są bezpośrednio na papierze światłoczułym. Arkusz papieru pozostawiony w określonych miejscach ukazuje nam przebieg tych procesów, jest niestrudzonym obserwatorem przyrodniczych zjawisk. Zapisuje więc Tajanie śniegu gdzie trawa, gleba śnieg i liście pozostawiają swoje ślady. Właściwie brak tutaj dystansu dzielącego papier od podłoża, to jedyna w swoim rodzaju odbitka kontaktowa. Bez względu na to czy rejestracji podlegały opadające liście, czy niesione przez wodę rzeki osady (Między dwoma brzegami), trudno się oprzeć wrażeniu, że mamy do czynienia z czymś ostatecznym, że mowa o przemijaniu, śmierci i ponownych narodzinach - o prawdziwej naturalnej kolei rzeczy. Dla artysty równie ważna jest sama nocna droga do miejsca, w którym pozostawi naświetlany stopniowo z nadejściem dnia papier. Przyroda w ciemności jest postrzegana intensywniej, bardziej trzeba polegać na słuchu, dotyku i instynkcie. Cisza przerywana tylko szelestem liści, szumem strumyka i własnym oddechem zmusza nas do większej pokory. Łatwiej wtedy o niezbędna równowagę i skupienie.
Prace przedstawiające ślady pozostawione przez nagie ciało jak Próba snu to nie tylko zapis kontaktu cielesnego z ziemią. To jednocześnie próba odnalezienia tożsamości, próba odnalezienia własnego miejsca we wszechświecie. Dzięki pracom Jiri Sigut'a możemy śledzić zupełnie dla nas niewidoczne zjawiska mimo że tak naprawdę i my jesteśmy w nie bezpośrednio zaangażowani.Ireneusz Zjeżdżałka
Trawa.
Trawa.
Brzeg
Copyright ©2000 Jiri Sigut, Ireneusz Zjeżdżałka, Galeria FF ŁDK