Galeria FF
Read English
Piotr Wołyński - Apotropeje
fotografia
Bez tytułu, fotografia czarno-biała, 1993, 70/100 cm
fotografia
Bez tytułu, fotografia czarno-biała, 1993, 70/100 cm
Tajemnica w centrum racjonalności
Jesteśmy prawdopodobnie ostatnimi świadkami umierającej tajemnicy świata podwojonego obrazami (a może już tylko niejasno przypominamy ją sobie). [...] Takie rejestracje nie pozwalają mi zapomnieć o ogromnej sile i odpowiedzialności tkwiącej w każdym procesie powielania rzeczywistości. Jest w nich coś z magii; żeby je zrozumieć, trzeba uwierzyć w wagę i grozę płynącą z każdego aktu tworzenia obrazów rzeczywistości - te słowa Piotra Wołyńskiego wprowadzają w sam środek jego fascynacji zjawiskiem powstawania obrazu fotograficznego. Mimo dwukrotnego powołania się na magiczność tego procesu, autor w swoich poszukiwaniach artystycznych wychodzi zawsze od zwyczajnych, racjonalnie uchwytnych aspektów tego procesu. Jego prace przeprowadzają nas niepostrzeżenie przez granicę - która okazuje się jedynie cienką linią - dzielącą obszar pewnej i jasnej wiedzy od strefy nieznanego i nienazwanego. Właściwie jest jeszcze inaczej: Piotr Wołyński pokazuje nam, że nie poza granicą, ale w samym centrum racjonalności tkwi zdumiewająca i niewyjaśniona tajemnica, której w codziennym obcowaniu z rzeczywistością nie zauważamy.
      Proces fotografowania wydaje się dzisiaj, po przeszło 160 latach od wynalezienia fotografii, równie zwyczajny i oczywisty, jak samo widzenie. Piotr Wołyński za punkt wyjścia przyjmuje więc działania zgodne z tymi oczywistościami. Kierując się podstawową, wiadomą z lekcji optyki wiedzą, że zasada budowania obrazu jest ta sama dla obiektywu i dla oka - wprowadza drugi obraz fotograficzny i nakłada go na pierwszy, podobnie jak to dzieje się w dwuocznym widzeniu. Powstają "mimoformy", przedziwne obiekty, które są efektem zsumowania się w jeden obraz zapisów z dwóch identycznych negatywów, ukazujących ten sam przedmiot. Fantastyczne, jakby pochodzące z innego Wszechświata stwory, pojawiając się na zdjęciach budzą w nas podejrzenie, iż świat, jaki widzimy własnym obojgiem oczu, jest również może dziwacznym konstruktem nie przystającym zupełnie do prawdziwego kształtu rzeczywistości. Znajdując jeszcze inne wyjaśnienie istnienia owej szczeliny między światem a jego obrazem, poddajemy z kolei w wątpliwość oczywiste, zdawałoby się jeszcze przed chwilą, przekonanie o zasadniczej tożsamości obrazu fotograficznego z obrazem wzrokowym. Jeśli bowiem - przyjmijmy odwróconą sytuację - nasze widzenie bezpośrednie jest jednak istotnie przyległe do rzeczywistości, to, wobec tego, w momentalnej rejestracji "portretu światła" na srebrowej emulsji błony powstaje obraz zupełnie innego rodzaju. A jest to obraz budzący dreszcz zgrozy swoimi niesamowitymi właściwościami.
     Takie rejestracje nie pozwalają mi zapomnieć o ogromnej sile i odpowiedzialności tkwiącej w każdym procesie powielania rzeczywistości. Jest w nich coś z magii; żeby je zrozumieć, trzeba uwierzyć w wagę i grozę płynącą z każdego aktu tworzenia obrazów rzeczywistości. Owo zdumienie i uczucie grozy, jakie pojawia się u fotografa i które wyraża on nie tylko w zdjęciach, ale także w słownym do nich komentarzu, w zadziwiający sposób ma swoje źródło w przyległości zasad budowy aparatu fotograficznego do obiektywnych właściwości świata. Wypływa ze świadomości, że w istocie obrazy "tworzą się same", bowiem możliwość ich powstawania zawarta jest w samych regułach rządzących rzeczywistością. Świat sam w sobie posiada więc właściwości powielania się i reprodukowania w kolejnych cieniach, odbiciach, odwróconych obrazach z camery obscury. Wielość tych odbić, różnorodność ich charakteru dowodzą, że tak naprawdę nie poznajemy nigdy "prawdziwej rzeczywistości" - wędrujemy tylko wciąż wśród coraz to innych jej kształtów, coraz to nowych wcieleń. Staje się ona dla nas nieprzebytym gąszczem możliwości, otchłanią, z której wyłaniają się coraz to nowe chimery.
     Tytułowe "apotropeje" to, według etnologicznej terminologii, środki służące do magicznej ochrony przed złem zagrażającym ze strony duchów, przyrody i ludzi. Dla Piotra Wołyńskiego tym magicznym zaklęciem ochronnym jest fotografia. Kolejne zdjęcia, ujawniając brak stałego charakteru rzeczywistości, jej amorficzność, płynność i "transparentność" - niemożliwość uchwycenia "obrazu ostatecznego" - coś jednak zatrzymują, stwarzają w tej groźnej otchłani jakiś punkt stały i niezmienny. To, co zostało zapisane na skrawku światłoczułego papieru - trwa i nie podlega metamorfozom.
     Fotograficzny obraz, rejestrując na tej samej kliszy dwa wykluczające się wzajemnie stany rzeczy, jak to dzieje się w cyklu "Przejrzystość (działania przed kamerą)" odsłania "dziwność" (jak to nazywał Witkacy) rzeczywistości, współistnienie w niej wielu równoległych światów i zarazem oswaja tę rzeczywistość, zamykając ją w prostokątnym kawałku papieru. Prywatne apotropeje Piotra Wołyńskiego ukazują jednak zawsze obie swoje strony: kiedy chcielibyśmy zobaczyć w nich zwykły kawałek papieru, natychmiast wciągają nas w otchłań nieznanej nam przestrzeni; gdy przerazi nas jej niesamowitość - uspokajają, że to tylko powierzchnia światłoczułego papieru.
     Seria prac wykonanych kamerą otworkową jest u Piotra Wołyńskiego działaniem innego zupełnie rodzaju niż rozpowszechnione ostatnio posługiwanie się tym narzędziem mające na celu "powrót do źródeł" fotografii. Tutaj, co prawda, chodzi również o "powrót do źródeł", zupełnie inaczej jednak pojęty: działania te nie nawiązują bowiem do estetyki towarzyszącej początkom fotografii - chodzi w nich natomiast właśnie o pominięcie tego wszystkiego, co w sferze estetyki fotografii od tamtej pory zaistniało. Piotr Wołyński wykorzystuje w swoich pracach pierwszą i podstawową, a celowo pomijaną cechę procesu kreowania obrazów w camerze obscurze. Zwraca szczególną uwagę na fakt, że w istocie w ciemni optycznej powstaje nie jeden obraz - jak może wydawać się, kiedy bierzemy pod uwagę dalszy rozwój techniki fotograficznej - ale niezliczona liczba obrazów, pojawiających się w każdym punkcie pudełka z otworem. To sama rzeczywistość, posługując się postawionymi na jej drodze przedmiotami, produkuje więc nieskończone swoje kopie; kreuje nowe przestrzenie, przestrzenie obrazów. Komunijne zdjęcie chłopca ze świecą w ręku - standardowy kadr amatorskiej fotografii - w wersji otworkowej Piotra Wołyńskiego staje się "Poznaniem" i "Pułapką Pana Boga": spotkaniem dwóch lustrzanych rzeczywistości oraz ujawnieniem zastanawiających, przypadkowych korespondencji form, jakie w niej zachodzą, a które stają się widoczne dopiero na obrazie.
     W fotografiach otworkowych tego autora ujawnia się zaskakująca dla współczesnego widza prawda o tym, że kreacja rzeczywistości wirtualnych, możliwa dzięki najnowszym technikom cyfrowym, nie jest w istocie niczym nowym. W ten sam sposób, wykorzystując dobrze znane i z pozoru oczywiste swoje właściwości, sama rzeczywistość wytwarza takie obrazy w zwykłym pudełku otworkowej kamery. Ponadto - obrazy te niosą w sobie przekaz o tajemniczej naturze otaczającej nas przestrzeni; przekaz, którego zwykle pozbawione są cyfrowe manipulacje obrazem.
     Prace Piotra Wołyńskiego posługują się obrazem fotograficznym jako narzędziem poznawania natury rzeczywistości. Fascynacja tym obrazem i procesem jego powstawania ma źródło nie tyle w postawie badacza-analityka, ile w postawie artysty zdumionego nieoczekiwanymi formami, w jakich objawia się rzeczywistość w poznaniu indywidualnym i osobistym, angażującym nie tylko racjonalny umysł, ale także emocjonalne przeżycie. Odwołując się do fotografii w jej rudymentarnych zasadach, do fotografii jako elementu raczej natury niż kultury, autor tych prac uświadamia sobie i ich odbiorcom niezwykle ważną prawdę o potrzebie pokory wobec wciąż przez nas nie poznanych tajemnic natury.
Elżbieta Łubowicz, kwiecień 2003
fotografia
Poznanie, fotografia otworkowa czarno-biała, 1998, 70/95 cm
fotografia
Rozmiar: 10891 bajtów
z cyklu: Mimoformy, fotografia czarno-biała
fotografia
fotografia
z cyklu: Mimoformy, fotografia czarno-biała
fotografia
fotografia
z cyklu: Obiekty chwilowe, fotografia czarno-biała, 20/20 cm, 2002
fotografia
fotografia
fotografie z wystawy
Copyright ©2003 Galeria FF ŁDK, Piotr Wołyński, Elżbieta Łubowicz.