Pojęcie wystawka, to potoczna nazwa porzuconych i wystawionych przed domy niepotrzebnych przedmiotów. Tworzą się w ten sposób swoiste instalacje,
które budowane przez anonimowych twórców wchodzą w dialog z przestrzenią miejską. Instalacje te potrafią stać czasami kilka dni w sposób nienaruszony, ale często też za sprawą "poszukiwaczy skarbów" zmieniają po kilku godzinach swoją treść i formę.
Podczas podróży po krajach Unii Europejskiej znajdowałem takie wystawki i dokumentowałem je ukazując w ten sposób to szerokie zjawisko, a z niektórych zbudowałem własne instalacje. Instalacje te kadrowałem tak, by była widoczna przestrzeń wokół nich, która wskazuje na miejsce ich powstania.
Podczas fotografowania, wchodziłem w interakcję z przedmiotami, dostosowując się do sytuacji zarówno wykonywaną czynnością jak i ubiorem. Powstał w ten sposób cykl pamiątkowych autoportretów z przedmiotami, które mają swoją historię, a ja dopisałem im kawałek własnej.
|
Wystawa - wystawka, pierwsze słowo brzmi poważnie, kojarzy się z wystawą sztuki, lecz także z wystawą - witryną sklepu, w której reklamuje się produkty sprzedawane wewnątrz. A "wystawka"? To coś niepoważnego, pogardliwego - wystawa marnej sztuki lub nieistotny pokaz towarów. To wreszcie słowo, które odmiennego znaczenia nabrało wraz z nadmiarem wytwarzanych współcześnie przedmiotów. "Wystawka" to po prostu inna nazwa składowiska odpadów.
W latach osiemdziesiątych korzystanie z "dobrodziejstw" przedmiotów wystawianych przed domy było przyjmowane z mieszaniną zażenowania i dumy. W końcu dzięki "wystawkom" w czasie wypraw na egzotyczny wówczas Zachód można było stać się posiadaczem całkiem przyzwoitych dóbr, z drugiej strony, korzystaliśmy bądź co bądź, ze śmietnika Europy. A dzisiaj? Kiedy sklepy z drugiej ręki stały się normalnością - co więcej, w epoce recyclingu będąc ekologicznie nastawionym wręcz wypada korzystać z tego, co już jest wytworzone, by nie przyczyniać się do powstawania efektu cieplarnianego.
Ked Olszewski rozprawia się z polskimi mitami i lękami realizując projekty fotograficzne. Wcześniej, w cyklu "Made in Poland" wędrował po kraju umieszczając biało-czerwone barwy w czarno-białym pejzażu. Teraz jeździ po Europie przyglądając się światu zbudowanemu z odpadów, które kto jak kto, ale mieszkańcy Nowej Europy potrafią "zrecyklować" i przywrócić do życia. "Wystawki" jednak są znakiem nie tylko ludzkiej zaradności, lecz również wskazują na łatwość konsumpcyjnego stylu życia i kultu towarów.
Fotograf z przedmiotów wyrzuconych sporządza inscenizacje. Stołami, szafami, umywalkami, mebluje przestrzeń ulic i podwórek. On sam odgrywa rolę mieszkańca tych scenografii. W łazience goli się, w salonie zapada się w kanapę przed telewizorem. Na zewnątrz wykonuje te czynności, które zwykle wykonujemy w zaciszu czterech ścian. Lecz jego "dom" ścian nie posiada. Życie toczy się na ulicy, dachem jest niebo, ścianą - prowizorycznie zawieszona zasłona, a przecież rytm czynności i codziennych działań się nie zmienia. Co zatem znaczy słowo "dom"? Olszewski oswaja ulice i ogródki, naznaczając neutralną przestrzeń obecnością przedmiotów. W tym sensie - przejmując porzucone przez innych przedmioty - stwarza "miejsce", zostawiając w nim swój ślad.
Wystawki Olszewskiego przywołują także inny z wcześniej już przywoływanych sensów - przypominają swoim scenicznym ustawieniem dekoracje wystaw sklepowych. Jedyną różnicą jest to, że przedmioty, którymi się posługuje nie są już nowe, lecz noszą ślady zużycia. Może więc jest to nie tyle dekoracja shopping mallu, lecz muzeum? Czym w istocie różnią się od siebie wystawy pierwszej i drugiej instytucji? Różni je jedynie czas, w którym przedmioty zostały wyprodukowane. Rytm współczesnego życia wyznacza produkcja, kupowanie i konsumpcja towarów. Wyrzucamy to, co się nam znudziło, to - co jeszcze nie zostało do końca przetrawione, lecz stało się już niemodne, passé. Jak zauważał w latach osiemdziesiątych Hermann Lübbe, ciągła pogoń za nowością wytwarza starość ze zdwojoną siłą. To znaczy, że im bardziej pożądamy to, co nowe, tym bardziej pogrążamy się w świecie staroci. Posiadanie przedmiotów w istocie, odgrywa rolę czysto symboliczną - nie chodzi bowiem o to, by mieć jak najwięcej, ale by mieć to, co aktualnie jest najbardziej promowane. Drugą stroną kultu towarów jest marnotrawstwo.
"Wystawki" Olszewskiego pozostają gdzieś pomiędzy odmiennymi sensami fotografii. Są zarówno dokumentacyjnym projektem jak i twórczym, kreacyjnym pomysłem. Wprowadzają konteksty poważne, lecz jednocześnie dopisują do niego ironiczne komentarze, wskazując jak wiele energii poświęcamy zwykłym przedmiotom. |