tylko harmider
takiej ciszy
tylko tumult
pustkowia
zbity tłum nikogo
Jerzy Ficowski, To co jest
...Kraj mego urodzenia to jedno wielkie cmentarzysko. Te ziemie to bezbrzeżna mogiła użyźniona krwią i ciałami wojowników, żołnierzy i niewinnych ofiar. W tutejszej glebie kryje się bezkresny, niewidzialny, podziemny pomnik ofiar uformowany z ludzkich szkieletów i popiołów. Z prochów ciał, ambicji, idei i wiar. Wieczny spoczynek znaleźli tu przedstawiciele niemal wszystkich narodów europejskich ale i kilku bardziej egzotycznych plemion. W tutejszych lasach pobrzmiewają wciąż jeszcze echa egzekucji a nad polami wiszą ciężkie, żałobne chmury; jedyni świadkowie, którzy wszystko widzieli i nie wstydzą się zapłakać z rozpaczy i własnej niemocy. Wydarzyło się tutaj wiele, zbyt wiele, aby pojął to ludzki rozum lub udźwignęły słowa. W pustce i ciszy jaka zapadła gdy już wybrzmiało Shoah, błądzę po bezdrożach w poszukiwaniu zapomnianych cmentarzy, jak się okazuje najtrwalszych rozpoznawalnych śladów bytności nieobecnych.
Mnogość żydowskich grobów w Polsce sprawia, że tutejsze przestrzenie zaludnione bywają przez dybuki. Niektóre pomieszkują tutaj od pokoleń a nawet stuleci i wniosły niemały wkład w wygląd okolicznych miast i miasteczek, w tradycję a nawet potrawy. Na wielu kirkutach byłem jedynym intruzem zakłócającym spokój ich niespełnionej, tułaczej misji. Wśród wsysanych przez ziemię macew oplecionych bratersko korzeniami i zachłanną, dziewiczą roślinnością żywią się zapewne poziomkami, malinami lub grzybami a czasem trafi się nawet jabłoń. Ptactwa wszelakiego też tu obfitość, nie brakuje zajęcy, jaszczurek i żmij. Światło filtrowane przez sploty gałęzi i liści miewa wyjątkowo fotogeniczny charakter. Trudno nie przysiąść w cieniu zastygłej w powietrzu aury smutku i zapomnienia, w której wciąż jeszcze można usłyszeć dźwięki przeszłości, czy w końcu ujrzeć - lub choćby tylko poczuć - obecność dybuka. Znajdziemy tu wszystko czego wymaga dobrze pojęta fotografia. Materialne, konkretne, zastygłe w nieustającym trwaniu ślady podrzucone w opiekę żywiołom; jak i tym boleśniej dotkliwą nieobecność. Próbowałem uwiecznić to dybukowe królestwo, z nadzieją, że któryś z nich zechce się objawić przed obiektywem z wyznaniem zdolnym poruszyć rezonans w meandrach szarej pamięci...