Read English

 

 

Małgorzata Moneta
 
 
 

O wystawie

 
     Dlaczego nano?
     Bezpośrednim powodem wystawy nano stało się "odkrycie" starych negatywów z lat dziewięćdziesiątych na płytkach szklanych i całkiem nowych na wielkoobrazkowych kliszach.
     Znalazłam cztery rodzaje obrazów na kilkuset negatywach spod mikroskopu elektronowego: powierzchnie bardzo cienkich krystalizujących folii metalowych, obrazy dyfrakcyjne krystalizujących powierzchni, domeny magnetyczne magnetyków, nanocząsteczki metali w zawiesinach. Obrazy są rzeczywiste, zapisane na klasycznym medium, przedstawiają rzeczywiste nano i mikro obiekty "widzialne" za pośrednictwem elektronów, świat "pierwszy" w swojej istocie, niewidzialny bez aparatury. Ich forma jest w naszym odczuciu abstrakcyjna.
     Nasuwają się pytania, które zwykle zadają filozofowie: Czy świat istnieje dla siebie, czy może dla nas? Czy jest taki, jakim go widzimy? Co tak naprawdę widzimy? I co z tego rozumiemy?
     Za udostępnienie negatywów, rozmowy i czas mi poświęcony dziękuję fizykom z Katedry Fizyki Ciała Stałego Wydziału Fizyki i Informatyki Stosowanej UŁ oraz z Centrum Badań Molekularnych i Makromolekularnych PAN.
 

Małgorzata Antoszewska-Moneta

 
 

Małe jest piękne. Refleksje humanisty o naturze Wszechświata.

 
"Podziw i zdumienie rodzą się z poznania
największego misterium, jakie otacza nas
ze wszystkich stron. Uczucia te rosną w siłę,
w miarę jak wzrasta nasza wiedza".
Lama Gowinda
 
     Kiedy po raz pierwszy na ekranie komputera zobaczyłam najnowszy cykl prac Małgorzaty Monety, byłam przekonana, że artystka stworzyła intrygujące czarno-białe abstrakcyjne obrazy, grafiki i reliefy. Nie mogłam doczekać się widoku ich realnych odpowiedników. Jedne skomponowane były z jasnych, świecących, koncentrycznych kręgów o konturach nieco zamglonych, rozmytych, pulsujących i rozedrganych, dających niemal wrażenie ruchu. Przywodziły na myśl achromatyczne wersje niektórych niefiguratywnych obrazów Wojciecha Fangora.
     Inne złożone z kręgów czarnych, jaśniejących nieco w miarę oddalania się od centrum, z różnej wielkości i nierównomiernie rozłożonymi na każdej orbicie punktami. Kolejne składały się z zagęszczeń pointylistycznych plamek, pozostałe zaś były wklęsło-wypukłymi pasami bliżej nieokreślonej materii.
     Artystka - z tajemniczą miną - oświadczyła jednak, iż to, co oglądam jest fotografią. Na pytanie, czy to fotogramy odpowiedziała przecząco. Kiedy więc pochwaliłam jej malarskie i graficzne manualne interwencje w odbity ślad rzeczywistości, ewentualnie wielce przemyślne operowanie Photoshopem, powiedziała, że mam przed sobą całkowicie dokumentalną, czystą rejestrację wycinka świata. Fotografię czego? - zapytałam. Ponieważ nie odpowiedziała, uśmiechając się wciąż zagadkowo, stwierdziłam, że zapewne oglądam galaktyki i czarne dziury (których, jak wiadomo, zobaczyć nie można), satelitarne zdjęcia górskich przełęczy i wąwozów oraz, być może, skupisk wysepek otoczonych oceanem. Oczywiście i tym razem myliłam się. "Galaktyki" i "czarne dziury" (kompozycje koncentryczne) to pozytywowe i negatywowe obrazy dyfrakcyjne. Tak wygląda pod mikroskopem elektronowym, znacznie dokładniejszym niż optyczny, dyfrakcja elektronów na powierzchni złota.
     Otoczone oceanem wysepki (zagęszczenia plamek) to mikroskopowe obrazy nanocząsteczek np. złota, zaś satelitarne widoki górskich wąwozów (reliefy) są domenami (ferro)magnetycznymi.
     Małgorzata Moneta postanowiła zabrać nas w świat ukryty poza światem widzialnym. Artystka, która jest także absolwentką Wydziału Fizyki UŁ, chce byśmy zobaczyli mikrokosmos. I dzięki niej widzimy cząsteczki, widzimy atomy, widzimy ślady-skutki ruchu elektronów!
     Tak więc, te fascynujące obrazy, zarejestrowane na kliszy czułej na strumień elektronów, to fotografie nie makro-, lecz mikroświata. Chociaż, kiedy zafascynowana i zainspirowana tym faktem, zaczęłam zgłębiać budowę Kosmosu na podstawie kilku encyklopedii i fachowych książek, stwierdziłam, że moje skojarzenia nie były wcale chybione.
     Życie we Wszechświecie przekracza nasze możliwości pomiaru. Wyobraźnia współczesnych fizyków przekracza wyobraźnię pisarzy powieści science-fiction. Teorie naukowców są dla zwykłych śmiertelników dziwniejsze, niż jakiekolwiek metafizyczne spekulacje czy mity. Odkrycie cząsteczek elementarnych: kwarków i leptonów, ciemna materia, czarne dziury, będące niegdyś gwiazdami, a powstałe wskutek grawitacyjnego ich zapadnięcia się, multiwersum - zawierające wiele równoległych uniwersów, etc. To wszystko przyprawia o zawrót głowy.
     Jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia zgodnego z modelem Newtona, opisującego świat jako mieszaninę konkretnych przedmiotów i pustej przestrzeni. Doświadczenie mówi nam, że świat fizyczny jest stały, realny i niezależny od nas.
     Mechanika kwantowa stwierdza, że tak nie jest.
     W fizyce klasycznej materia dzieli się na ciała fizyczne (np. atomy, cząsteczki, ciała niebieskie) i pola fizyczne (np. elektromagnetyczne, grawitacyjne). W fizyce kwantowej podział ten zanika, ze względu na dualizm korpuskularno-falowy.
     Co oznacza, że materia ma zarówno cechy cząsteczek i fal (tzw. fale de Broglie'a). Światło, tradycyjnie uważane za falę, to także strumień cząsteczek.
     Teoria kwantowa dowodzi więc, że wnętrze całej materii, w tym także naszych ciał, na swym podstawowym poziomie składa się z wirujących energetycznych struktur, ściśle powiązanych i współoddziaływujących z Kosmosem. Wszechświat to wzajemnie powiązana struktura relacji, której części są określone jedynie przez swój stosunek do całości.
     W latach 70. David Bohm przedstawił koncepcję, wedle której Wszechświat zbudowany jest jak hologram. Hologram, będący w ustawicznym ruchu. Materia to trójwymiarowe obrazy, skonstruowane z cząsteczko-fal w trakcie procesów elektromagnetycznych i nuklearnych.
     Jak wiadomo hologram ma tę właściwość, iż jeśli podzieli się go na mniejsze części, to każda z nich daje możliwość obserwacji całego trójwymiarowego obrazu, ale przez mniejsze "okienko".
     Mikrokosmos zawiera w sobie te same informacje, co makrokosmos, na tej samej zasadzie, na jakiej atom danego pierwiastka zawiera własności chemiczne tego pierwiastka, a w cząsteczkach DNA, znajdujących się w jądrach komórkowych organizmów żywych, zakodowane są informacje niezbędne dla rozwoju i funkcjonowania komórki.
     Zadziwiający jest fakt, jak bardzo współczesne pojmowanie świata na Zachodzie, uzyskiwane dzięki całym rzeszom naukowców, latami prowadzących badania za pomocą skomplikowanych aparatur, przypomina koncepcje rzeczywistości proponowane przez mistrzów Wschodu kilka tysięcy lat temu.
     Starożytne taoistyczne pisma wysuwają teorię istnienia subtelnej energii, która emanuje ze Słońca, Księżyca oraz Ziemi i przenika całą przyrodę. Energia ta zwana "qi", przepływająca przez ciała i wokół nich, jest siłą utrzymującą życie wszystkich istot.
     W buddyjskiej koncepcji sprzed ponad dwóch tysięcy lat znajdziemy aksjomat: "Pustka jest formą, forma jest pustką". Znajdziemy też, w Avatamsaka Sutra, lśniącą klejnotami sieć Indry. Pajęczynę, w której w każdym węźle połyskuje brylant odbijający wszystkie pozostałe oraz całą sieć i samego siebie. Sieć Indry jest wyjaśnieniem koncepcji nieskończonego Dharmadhatu, w którym każda rzecz równocześnie zawiera w sobie wszystkie inne rzeczy oraz zasady należące do Kosmosu. W każdej cząsteczce kurzu zawierają się nieprzeliczone obecności Buddy.
     Koncepcja wystawy prac Małgorzaty Monety ma niebagatelne znaczenie. Zmusza odbiorcę do kilkupoziomowej refleksji. Namawia do uruchomienia wyobraźni, nieograniczonego obszaru skojarzeń. Pozbawiony bowiem komentarza do fotografii naukowej, będący laikiem w danej dziedzinie badawczej, widz usilnie próbuje "rozszyfrować", rozpoznać widniejący na zdjęciu obiekt. Wyzwolić z pamięci obrazy pasujące do oglądanych. Ponadto uświadamia on sobie nikłą wiedzę o prawdziwym wizerunku świata i ożywiających go sił.
     Każdy z nas żyje w swoim "realnym" świecie, wypracowanym przez własny mózg na podstawie informacji dostarczanych przez zmysły i język. W skonstruowanej przez siebie rzeczywistości potrzebnej do codziennej egzystencji. Brakuje nam jednak systemowej wiedzy o różnych poziomach Kosmosu, istniejącego obiektywnie, niezależnie od zespołu naszych umysłowo-zmysłowych wrażeń.
     Zobaczenie świata w innym wymiarze, z nieznanej z potocznego doświadczenia perspektywy, pozwala odkryć zakodowane w nim treści. Uświadamia nam także, iż układy, struktury, fantastyczne i tajemnicze formy jakie przybiera natura, zarówno w mikro- jak w makroskali przekraczają wyobraźnię wszystkich artystów. Pozwala nam wreszcie zrozumieć naszą własną pozycję w Kosmosie.
     Takie jest przesłanie wystawy. Powiększone przez Małgorzatę Monetę mikroskopowe obrazy cząsteczek materii pokazują nam, że Wszechświat to gigantyczny atom, a raczej komórka, w której mieścimy się także my. Rozpięci pomiędzy mikro- i makrokosmosem. Jak mówi Erwin László w Systemowym obrazie świata: "Człowiek, nie stanowiąc ośrodka Wszechświata ani telos ewolucji, stanowi ucieleśnienie kosmicznych procesów w tej postaci, w jakiej przebiegały na Ziemi. Udało nam się, aczkolwiek przypadkowo, rozwinąć pewną cechę w najwyższym stopniu godną uwagi: zdolność refleksji. Dzięki niej zaliczamy się do zapewne bardzo nielicznej we Wszechświecie grupy systemów naturalnych, które potrafią nie tylko świat odczuwać i reagować nań, lecz również poznawać swe doznania i wyprowadzać racjonalne wnioski dotyczące natury Wszechświata".
     Za sprawą świadomości, refleksji i inteligencji potrafimy także na Kosmos wpływać, decydując o postępie cywilizacyjnym. Zaś dzięki wyobraźni tworzyć światy wysnute z marzeń.
 

Alicja Cichowicz

 
widok instalacji
 
widok wystawy
 
widok wystawy
 
widok instalacji
 
Nota biograficzna
 
Copyright ©2009 Galeria FF ŁDK, Małgorzata Antoszewska-Moneta, Alicja Cichowicz