z cyklu Gry wojenne, 2000 |
Twórczość Waldemara Jamy w XXI wieku |
Waldemar Jama należy do najbardziej świadomych artystów polskich tworzących przede wszystkim w aspekcie różnorodnej fotografii. Interesujące jest, że nie jest związany ani z postawą dokumentalną, ani z inscenizacją, we wszystkich technikach stosując własną zasadę, służącą mu do poszerzania swej świadomości artystycznej, która od lat podważa lub rozszerza pole interpretacyjne najnowszej twórczości1. Na temat działalności artystycznej Jamy, rozwijanej od lat 60. XX wieku, napisałem kilka opracowań, także w kontekście śląskiej sztuki niezależnej2. W tekście W poszukiwaniu utraconej "aury" interpretowałem jego twórczość w następujący sposób: "Od lat 60. twórczość Waldemara Jamy ewaluowała w różnych kierunkach. Interesował się zarówno fotografią czystą (pure), jak również metaforyczną, a później medialną, badającą relację znaku pochodzącego z natury, a następnie stającego się systemem w twórczości neoawangardowej (np. cykl Zapis z 1981). [...] nigdy nie posiadał swego mistrza czy wzorca artystycznego. Posługiwał się "pasożytniczym" (określenie artysty) nastawieniem do doświadczeń neoawangardy, która w latach 70. i 80. zdominowała życie fotograficzne w Polsce. Dla Jamy stwarzała ona bardzo wieloraki materiał do jego dalszych operacji plastycznych, ponieważ łączy on w sobie postawę fotografa i przede wszystkim plastyka, którego celem jest obraz o charakterze malarskim, czasem plakatowym (np. cykl Puszka Pandory)..."3. W XXI wieku nastąpił jej dalszy rozwój, ale jednocześnie osiągnęła ona nowe stadium o znaczeniu krytyczno-wizualnym, co będzie celem mojej interpretacji. Czym jest więc jego fotografia zobaczymy na przykładzie czterech cykli fotografii, które na razie nie układają się w spójny system widzenia i badania naszej percepcji, ale żyjemy w innym czasie artystycznym. W nowej postawie Jamy mocno utrwalony jest krytyczny rys konceptualny związany z poszukiwaniem i przywoływaniem postulatu "nowego widzenia", które było tak istotne dla postawy konstruktywistycznej, wyznaczonej nazwiskami Władysława Strzemińskiego i - w aspekcie fotograficznym - Laszló Moholy-Nagya. Peryferia Kiedyś podobnym problemem w fotografii interesowała się Aleksandra Mańczak. I z pewnością artyści będą powracać do tego typu analiz, gdyż pojęcie centrum ze swą wielkością i stabilnością po pewnym czasie jest nużące. Tego, co w przyszłości będzie kształtowało jakiś styl, tendencję czy modę należy poszukiwać na peryferiach, ale trudność polega na tym, że niewielu teoretyków i historyków jest w stanie długo obserwować to, co zaledwie majaczy i jest trudno definiowalne w chaosie życia i przemian peryferii, gdyż niestabilność układu wciąż powoduje zmiany. Właśnie tym aspektem zajął się Jama, śledząc słupy ogłoszeniowe na wysokości kilkudziesięciu centymetrów na ziemią. Co ogląda i co nam przekazuje autor "innego widzenia"? Oglądamy resztki kultury konsumpcyjnej, czyli reklamę stopnia zerowego według teorii Jeana Baudrillarda. Dobrze, że jej żywot jest przede wszystkim krótkotrwały, choć ona głównie deprawuje umysły ludzkie, ogłupiając nieustannie. Dla mnie istotnym składnikiem prac Jamy jest problem istnienia "czegoś" u dołu zdjęć, np. blisko bruku, co jest zmienne i przypadkowe, jak również ledwo widoczne - podarte plakaty, nie do oglądania, choć jednak rozpoznawalne. Artysta ujawnił w ten sposób paradoks wizualności. Paralaksa (według Bellmera) Cykl ten jest cytatem z Bellmera, nie zaś jego prześmiewczym pastiszem. Jama, za pomocą środków wyłącznie fotograficznych, opierających się głównie na fotomontażu negatywowym, osiągnął analogiczne efekty jak Bellmer w skomplikowanej rzeźbiarsko-fotograficzno-malarskiej pracy, w której tak istotną sprawą była gra i inscenizacja lalki za pomocą skomplikowanych zabiegów, w tym o charakterze quasi-magicznym. W ten sposób cykl Jamy wpisuje się w światową historię nawiązań do jednego z najbardziej wpływowych surrealistów, jakim jest do dziś Bellmer. W latach 30. XX wieku ujawnił on, że bezwzględne posiadanie ciała i panowanie nad nim staje się nie tylko artystyczną, ale i życiową obsesją, która także była punktem wyjścia powstania jednej z najważniejszych prac XX wieku - Etant donnes (1946-1966) Marcela Duchampa, tworzonej w ukryciu, odnoszącej się do seksualnego pożądania kobiecego ciała. Cykl polskiego artysty pokazuje, jak w fotograficzny sposób nawiązać do Bellmera i za pomocą prostych przesunięć negatywów tworzyć obraz niejednoznaczny, oniryczny, kontynuujący wagę pytań niemieckiego surrealisty, ale bez ryzyka artystycznego, z jakim wiązało się pokazywanie dwóch serii Lalek. Manele Technika fotogramu i jego modyfikacje w Polsce rzadko bywają powodem do artystycznych eksploracji. Dlaczego? Większość podąża za modą wyznaczoną camerą obscurą czy techniką mokrego kolodionu. Waldemar Jama tworzył za pomocą metody fotogramu - wykorzystując, jak słusznie podkreśla, "to, co miał pod ręką" i -używając przezroczystej tkaniny - potrafił opisać rzeczywistość, a to już nie jest proste i łatwe. Pokazuje więc zderzenie cywilizacyjne, możliwość wojny światowej, ale też układy bardziej formalne o tradycji modernistycznej z lat 20. i 30. XX wieku. Opowiada także o specyficznej polskiej rzeczywistości i przemianach politycznych naszego kraju, posiłkując się orzełkiem z wojskowej czapki czy innymi akcesoriami. Cykl ten charakteryzuje się symetryczną, centralną kompozycją i wszechstronnością z postulatem ostrości i nieostrości, budowania ideogramu o znaczeniu bardziej znaku i negatywowej formy wizualnej niż mimetycznej fotografii. Mam nadzieję, że cykl ten ujawni niektórym twórcom innego rodzaju możliwości operowania starymi technikami fotograficznymi. Gry wojenne Od 2001 roku żyjemy w poczuciu konfliktu, zbliżania się do Europy, a nawet Polski, zagrożenia terrorystycznego. Cykl Jamy ma także znaczenie kulturowe, odnoszące się do systemu wychowania, w którym od pokoleń chłopcy uczeni są zabawy w wojnę, a więc przystosowywani do... zabijania. Ten mechanizm, niestety, kodowany jest przez naszą niedoskonałą cywilizację, na co zwrócił uwagę Zbigniew Libera w najważniejszej swej pracy z lat 90. Lego. Obóz koncentracyjny oraz w późniejszej, zatytułowanej Eroica. Jest to problem, który nie ma i na razie nie może posiadać rozwiązania. Ale celem działania twórców jest stawianie pytań, nawet w formie absurdalnej, nie zaś ich rozwiązywanie. To należy do sfery polityki. W tym cyklu Jamy, najbardziej inscenizacyjnym i malarskim, widzimy użycie bardzo różnorodnych środków artystycznych, w tym starych zdjęć, które są skontrastowane z głównym motywem. Wykorzystana jest długa ekspozycja, a celem są poszukiwania symboliczne, jak np. jajko - znak życia, ukazane obok żołnierzy, będących metaforą ochrony, ale także zagłady i zniszczenia. W bardzo umiejętny sposób sięga artysta do metody zderzania i kontrastowania użytych akcesoriów. Przykładem jest figurka rycerza przedstawiona wśród chmur na tle wieżowców z amerykańskiego miasta czy stara fotografia chłopczyka z karabinem (!) zestawiona ze strzelającymi cynowymi żołnierzykami. Trzech z nich, o zgrozo, utraciło swe głowy! To swoiste konceptualne porównanie i ideowe zderzenie z fotografią chłopca jest jakże trafną metaforą. Zdjęcia z tej serii, o wyjątkowo dużym składniku ekspresyjności i wizualnego piękna, ba, nawet piktorializmu, są także przestrogą przed czasem wojny. Najważniejsze są świadomość i wyobraźnia Artysta od lat 90. tworzy w kilku konwencjach, nie dbając o jednolity styl, jaki był wymagany w czasach modernizmu. Ponowoczesna wolność pozwoliła na pluralistyczne wykorzystanie odmiennych konwencji i stylistyk. Ale w sensie patrzenia na świat, jego krytycznego analizowania zarówno w zakresie reklamy, jak i naszego stereotypu patrzenia, artysta postępuje zgodnie z postulatami pierwszej nowoczesności. Z tego powodu interesuje go poszerzanie wizualno-ideowych możliwości techniki fotogramu. Także ukazywanie tego, czego nie chcemy widzieć na dole słupów ogłoszeniowych. Zmusza do ponownego zastanowienia się nad ideą "żołnierzyków", którzy, w jego interpretacji w sensie kulturowym, nie zaś religijnym, mogą być czterema jeźdźcami Apokalipsy. Jama reprezentuje pogląd, który jest bliski także mojej postawie, że warunkiem koniecznym do stworzenia ważnych dzieł artystycznych jest konsekwentne rozwijanie i doskonalenie swej świadomości artystycznej i wyobraźni, gdyż znaczenie intuicji - w związku z przyspieszeniem rozwoju zmiennych zjawisk artystycznych i ich intelektualizacją - już nie wystarcza, chyba że ktoś chce być tzw. twórcą naiwnym. |
Krzysztof Jurecki
|
1 Najważniejszym wydawnictwem albumowym pokazującym przemiany artysty jest publikacja dotycząca wszystkich najważniejszych cyklów od lat 60. po początek XXI wieku pt. Waldemar Jama. Fotografia, ASP w Katowicach i in., Katowice 2002. 2 K. Jurecki, W poszukiwaniu utraconej "aury", [w:] Waldemar Jama. Wizerunki 3, Galeria FF, 1995, (kat. wyst.); O etosie fotografii. Na przykładzie kilku fotografów ze Śląska, "Kwartalnik Fotografia" 2004, nr 15, Inscenizacja czy dokument?, "Exit", 2000 nr 2 oraz [w:] Katowicki underground artystyczny po 1953 roku (pod red. J. Zagrodzkiego), Galeria Sztuki Współczesnej BWA, Katowice 2004. 3 K. Jurecki, W poszukiwaniu utraconej "aury", dz. cyt. |
z cyklu Paralaksa (według Bellmera), 2002 |
z cyklu Manele, 2008 |
z cyklu Peryferia, 2005/2006 |
Copyright ©2011 Galeria FF ŁDK, Waldemar Jama, Krzysztof Jurecki |