Read Englishodstęp
  
Paweł Żak
 
fotografia
 
Bez tytułu. 2010
 
fotografia
 
Bez tytułu. 2010
 
fotografia
 
Bez tytułu. 2010
 
Pewnego razu Człowiek zdał sobie sprawę, że śni. Było to o tyle dziwne, że jeszcze nigdy nic mu się nie przyśniło. Zasypiał i kilka godzin później budził się, jak gdyby nigdy nic. Tym razem było jednak zupełnie inaczej. Człowiek zorientował się, że jest w miejscu, w którym jeszcze nigdy nie był. Rozglądał się, nasłuchiwał, ale nic nie wydało się ani znajome, ani nawet w najmniejszym stopniu niczego znanego nie przypominało.

*

Wokoło było bardzo pusto. Jasne światło rozlewało się jak mleko, wiał lekki wiatr i pachniało... czymś przyjemnym. Przestrzeń wypełniała delikatna mgiełka, tak lekka, jakby w ogóle jej nie było. Ale była – poruszana oddechem, rozgarniana palcami poruszała się, kłębiła łagodnie obejmując ciało. Była tam, tu i teraz. Człowiek wyciągnął przed siebie ręce i uświadomił sobie, że wszystko jest dokładnie tego samego koloru co jego własna skóra. – To mój świat, jestem u siebie! – powiedział sam do siebie z błogością.

**

Drugiej nocy Człowiek stanął przed lustrem.

– Dlaczego nie chcesz na mnie spojrzeć? – zapytał. Naprawdę nie chcesz ze mną porozmawiać?

Lustro milczało. Zawsze chłodne, uparcie jednostronne w relacjach, niewzruszone, głęboko skrywało swe uczucia przed światem. Człowiek czekał. Po chwili także odwrócił twarz.

***

– To nieprawdopodobne! Tutaj się spotykamy?! To fantastyczne! – krzyczały jedna przez drugą. Kostki, wszystkie takie same, a jednak każda inna.
– Nieprawdopodobne! Fantastyczne! – radości głośnej gromadki nie było końca. Człowiek zdezorientowany zerkał to na jedną, to na drugą.
– To my się znamy...? – zapytał z wahaniem.
– No jasne! – odpowiedziały żywiołowo. Spotykaliśmy się już wiele razy, ale nigdy u ciebie. To nieprawdopodobne!

****

– Nie rób tego! – krzyknął Człowiek. Szklanka zatrzymała się w ostatniej chwili. Cała trzęsła sie w środku, rozedrgana, wstrząsana szlochem. – Poczekaj, porozmawiaj ze mną. Co się stało?! – spokojnym tonem zapytał Człowiek.
– W moim życiu był ktoś i teraz go nie ma – odpowiedziała łkając. Chciałam dzielić się sobą i oddać to, co we mnie najlepsze. Zniknął, nie ma go!
– Nie decyduj pochopnie – poprosił Człowiek. Zdarza się czasem, że ważni dla nas znikają, odchodzą, odwracają się od nas. To nauka i bogactwo na przyszłość – tym pełniejsza możesz być dla tej Jedynej Najważniejszej Osoby, która jeszcze przed tobą. Szklanka zawahała się, westchnęła głęboko i jej wzburzenie powoli minęło. Przepełniona spokojem poruszyła się i stanęła obok Człowieka.

*****

– Jeszcze jeden ostatni krok, jeszcze jeden stopień... – obiecywał sobie w myślach Człowiek. Gramolił się w górę oblizując co jakiś czas palce, którymi chwytał słodko-ostre krawędzie. Po co tak się męczę, dokąd wspinam, po co mi właściwie ta cała wędrówka? – marudził pod nosem. Wokół unosił się słodki zapach, nie tak słodki jednak jak rozkoszny smak kolejnych stopni. Słodycz dodawała sił, podtrzymywała na duchu. Niestety szczyt pozostawał odległy, mimo pokonywania kolejnych progów dystans właściwie wcale się nie zmieniał. Człowiek westchnął. – Słodka tortura...

******

– Ojej! – zakrzyknął Człowiek, ledwo utrzymując równowagę.
– Łobuz! – wystrzeliła w jego kierunku rozpalona do czerwoności perfekcyjna Kula. Niepostrzeżenie wtoczyła się Człowiekowi pod nogi i prawie doszło do tragedii. Dwie inne obecne przy całym zajściu utrzymywały bezpieczny dystans od rozgorączkowanej pary.
– Oddech – wyszeptała równie idealna Biała wycofując się zawstydzona, namawiając tym samym Czerwoną do odwrotu.
– Razem – powiedziała ciepło doskonała Niebieska Kula patrząc Człowiekowi prosto w oczy.

*******

Człowiek natrafił na Czerwoną Kredkę dumnie prezentującą swą ostro zarysowaną postać.
– Wyróżniam się, mam wyraźnie zakreślone cele, odważnie spoglądam w przyszłość – wyliczała z zadowoleniem Czerwona Kredka. Zobacz, jestem wzorem dla wszystkich wokół! A ty? ******** Człowiek zdał sobie dobitnie sprawę z tego, że nagle stanął wobec czegoś, co przekracza wszelkie jego dotychczasowe doświadczenia. Przed nim – jak na dłoni – Wielki Wóz. Nie zawsze wszystko to, co widzę, jest takie, jakim je widzę. Coś bardzo przyziemnego może okazać się być nie z tej ziemi.

*********

Od chwili kiedy w 2008 roku po raz pierwszy spotkałam bajkowe fotograficzne martwe natury Pawła Żaka (bo tak właśnie o tym myślę – zawsze jak o spotkaniach) odzywają się do mnie w ważnych dla mnie chwilach. Towarzyszą mi, podpowiadają, tłumaczą, dyskutujemy. Czasem ich głosy są czytelne i klarowne, czasem biję się z nimi w myślach i długo nie możemy dojść do porozumienia. Nie poddaję się jednak, a moje wysiłki zostają nagrodzone. Życzę sobie jeszcze wielu takich spotkań.
 
Karolina Harazim, wrzesień 2012
 
fotografia
 
Bez tytułu. 2009
 
fotografia
 
Bez tytułu. 2010
 
fotografia
 
Bez tytułu. 2010
 
fotografia
 
Bez tytułu. 2008
 
fotografia
 
Martwa natura bez siedmiu koszy. 2008
 
fotografia
 
Wielki Wóz. 2008
 
fotografia
 
Niedzielny spacer. 2010
 
 
Copyright ©2012 Galeria FF ŁDK i Autorzy