Fotograf ciszy. Konwencja „nowego piktorializmu” |
Grzegorz Jarmocewicz wystawiał w Galerii FF już w 1994 roku, ale tamta wystawa była wyborem nieco innej ścieżki twórczej niż ta prowadząca do celu, która zarysowała się kilka lat później. Zdecydowanie ważniejszy od poprzednich dokonań okazał się problem zawarty w instalacji Aż do końca (tytuł oryginalny Usque ad finem) pokazanej na ekspozycji Rytuały i symbole w Białymstoku (1999)1. Artysta przedstawił, co należało wtedy do rzadkości w fotografii polskiej, magiczną siłę fotogramowych zapisów kwiatów na dużych płaszczyznach białego płótna, sięgając do początków fotografii z okresu techniki talbotypii (lata 40. XIX wieku). Stworzył dużych rozmiarów instalację fotograficzną z wykorzystaniem kolumn i motywu swastyki, jako jednego z najbardziej nośnych, choć już zdeprawowanych symboli. 1. Tradycja PAcamery Rodzaj i typ fotografii, jaki pokazuje obecnie Grzegorz Jarmocewicz wywodzi się z tradycji suwalskiej grupy fotograficznej, która funkcjonowała w latach 90. pod nazwą PAcamera Club. Skupiała ona wokół Stanisława J. Wosia interesujących artystów z tego regionu. W tym czasie, czyli na początku lat 90., Jarmocewicz – ówczesny student ASP w Poznaniu – debiutował prezentując swe prace na kilku wystawach indywidualnych i zbiorowych, w tym na Miesiącu Fotografii w Bratysławie (1995), co było bardzo dużym sukcesem. W 2008 roku w Domu Pracy Twórczej w Wigrach oglądałem wystawę jego prac razem ze Staszkiem Wosiem. Ale była ona wykonana w stylu zdecydowanie baśniowym i mrocznym, kojarzącym się z kinem 3D i inscenizacyjnym, z dużą ilością rekwizytów. Obecna ekspozycja jest już stworzona w innym stylu, bardziej wyciszonym, ze zdecydowanie większą refleksją na temat świata, w tym przyrody, przede wszystkim w duchu romantycznym i neopiktorialnym. Warto zaznaczyć, że zbliżone emocje wyrażają w charakterystycznym stylu: Tomasz Michałowski i Stanisław J. Jasiński2. Tego typu filozofia fotografowania i forma plastyczna prac powstały w wyniku kontaktów ze Staszkiem Wosiem, który przynajmniej dla kilku fotografów wytyczył drogę formowania określonego stylu3. Jarmocewicz w stopniu wyjątkowym czy może nawet doskonałym, jeśli istnieje doskonałość technologiczna, opanował technikę analogową i cyfrową, co pozwala mu swobodnie łączyć różne formy obrazowania w spójną jakość, która często przypomina senne wspomnienia lub marzenia, gdyż sięga mitologii czasu dzieciństwa. 2. Autoportret Pełni on bardzo ważną rolę polegającą na ukazywaniu swego jestestwa będącego częścią romantycznej przyrody, przypominaniu lat dzieciństwa, co jest ważnym postulatem koncepcji jego fotografii, oraz ukazaniu miłości do kobiety. W tej formie twórczości, która sięga do tradycji malarskiego romantyzmu niemieckiego w typie Caspara D. Friedricha, luminizm ukazuje tajemnice spotkania dwóch osób lub samotną postać na coś/kogoś czekającą. Idee kryjące się za obecną wystawą wyrażone zostały w tekście autorskim Wychodząc z przeszłości, w którym pisał: „Kiedy wracam myślą do swego dzieciństwa, widzę obrazy pamięci zawarte w małych fotografiach albumu rodzinnego. Luźno rozrzucone po zakamarkach osobistej przestrzeni łączą się w pełną historię sięgającą granic czasowych najstarszego zdjęcia. Nie jest to obraz opisujący pierwszy spacer małego dziecka, ani jego brata czy młodych rodziców. Pamięć tego obrazu sięga dalej. […] Z pieczołowitością przechowywane fotografie z początku ubiegłego stulecia przedstawiają stylowo ubranych ludzi w moim wieku. Jest to czas sięgający aż do czwartego pokolenia wstecz. Ich zatrzymana w kadrze młodość jest równoznaczna z poczuciem mojej osobistej starości. Są moimi rówieśnikami. Z łatwością wyobrazić sobie mogę ich doświadczenia i porównać je do moich. Dialog przeżyć, rozterek i radości połączony z tym, czego sam doznałem. Po raz pierwszy nie patrzę na swoich przodków jak na nieme postaci malarstwa portretowego. Dzięki najdrobniejszym szczegółom zawartym w zdjęciach widzę siebie, rozpoznając w ich twarzach, w rysunku ich dłoni wspólne cechy, którymi zostałem obdarowany”4. 3. Kamień To ważny motyw dla koncepcji sztuki Jarmocewicza. Istnieje on w wielu wymiarach, w spękanym murze lub leży bezwładnie porzucony, będąc metaforą ludzkiego życia. Ukazuje go monumentalnie i statycznie bądź dynamicznie – w ruchu. Podlega też grafizacji, w czym widoczny jest wpływ koncepcji Wosia, który potrafił nie tylko zrozumieć strukturę kamienia, ale się z nim zaprzyjaźnić czy nawet rozmawiać. Oczywiście nie zdziwię się, jeśli ktoś uśmiechnie się w tym momencie, ale kamień, nie tylko zdaniem religioznawców, może posiadać swą tajemnicę i moc. Doświadczył tego także Zygmunt Rytka, który również utożsamił się z naturą (Leżąc, 1999) i wykonywał kilka lat temu instalacje wirujące siłą życia. Ale kamień w przypadku Jarmocewicza może być też dziełem sztuki, ponieważ artysta ten fotografuje także piękne rzeźby. Kamienne detale działają przy tym swą fragmentarycznością i ornamentem form. 4. Światło. Światło w pejzażu W określonym rodzaju fotografii Jarmocewicz jest jednym z najlepszych fotografów, którzy potrafią zapisać różnorodny w formie charakter chmur, a także powiew trawy (jak w kadrze z filmu Zwierciadło Andrieja Tarkowskiego). To światło kształtuje strukturę muru zbudowanego ze starych kamieni. Na jego tle ukazany jest stary zlewozmywak i kran, z którego leje się woda, wyrażając w ten zaskakująco bezpośredni sposób esencję życia w typie starożytnej filozofii greckiej. Światło także nadaje tajemniczości zwykłym pomieszczeniom. Gdyby autor użył w tym przypadku materiału barwnego, prawdopodobnie zniweczyłby misterium ciszy. Natomiast ukazując banalne przedmioty stwarza z nich zaskakujący rodzaj obrazu – jak ze snu. Czasami pojawiają się motywy religijne. Są one zdegradowane czy częściowo unicestwione. Symbole, które zamierają, oczywiście przestają pełnić swą funkcję, jak w wymownej fotografii przedstawiającej dwóch nagich mężczyzn trzymających „ukrzyżowaną” koszulę. 5. Ślady dzieciństwa Artysta ciągle do niego powraca poprzez widmo przemijania i śmierci, która staje się prawie obsesją. Widzimy nagrobki, w tym macewy, spostrzegamy drzwi prowadzące do kościoła. Fantomy ludzkie pojawiają się w grze cieni na murze, jak w sennej marze. Widoki cmentarza, a zaraz potem świadomie ukazane nieostre dziecięce zabawki, w tym bardzo sugestywny bucik, który jest jakże pojemną metaforą życia ludzkiego. Bardzo interesujące jest zdjęcie z dzieckiem bawiącym się dużymi patykami w piachu, przypominające styl Michałowskiego z lat 90. Myślenie o własnym dzieciństwie nakłada się na wizję dziecka. Życia się nawarstwiają, kontury realności zacierają. Widać, że z jakichś powodów artysta wciąż przeżywa czy wręcz rekonstruuje ślady istnienia kilkuletniego chłopca. 6. Styl Nie należy sądzić, aby neopiktorializm był trwałą, linearnie rozwijaną tendencją w XXI wieku. Trudno zresztą o jakieś tendencje w najnowszym czasie artystycznym. W ramach płynnej ponowoczesności widzimy to, co narzuca się nam w widmowej realności i co znajdziemy w sieci Internetu. Ale zakładam, że nie można kierować się tu przypadkowością i śmiesznym założeniem, iż „każdy jest artystą”, które do niczego nie prowadzi. W przypadku Jarmocewicza widać świadomą rezygnację z wierności i funkcji dokumentalnych fotografii na rzecz jej zgrafizowania, malarskiego charakteru, w celu poszukiwania własnych, jak najbardziej symbolicznych odniesień, w których ukryte są osobiste problemy życia. Oczywiście taki styl „broni się” i co więcej – rozwijany jest wśród adeptów białostockiej Akademii Fotografii i Przedsiębiorczości, w której wciąż trwa styl PAcamery z lat 90. Jednak kontynuowany jest wraz z innymi tendencjami. W mojej opinii prace tam powstałe nie reprezentują gorszego poziomu artystycznego niż te z renomowanych uczelni artystycznych w kraju! I na pierwszy rzut oka jest to zaskakujące. Jakie zagrożenia jawią przed twórczością Jarmocewicza, który na wystawach w Suwałkach (2012) i obecnej, w Łodzi, pokazuje, że stworzył w przeciągu ostatnich kilku lat przynajmniej kilkadziesiąt bardzo ciekawych fotografii. Niebezpieczeństwo w tym przypadku polega na nadmiernej teatralizacji sytuacji i zbanalizowaniu w ten sposób przekazywanych treści (bo forma jest znakomita zawsze) oraz czasami nieprzekonującym kolorze w przypadku niektórych prac barwnych. W wielu pracach autor dokonał bardzo trudnej rzeczy, a mianowicie udało mu się uchwycić ciszę – nastrój metafizyczny, mający charakter religijny lub parareligijny. Oczywiście nie wszyscy mogą się w nią wsłuchać… Na tym polega tajemnica sztuki. Nie jest ona powszechnie zrozumiała i nigdy nie będzie. |
Krzysztof Jurecki |
1Por.: Rytuały i symbole. Artyści z kręgu PAcamera Club w Suwałkach, Galeria Arsenał, Białystok 1999. W tej wystawie udział wzięli: G Jarmocewicz, J. J. Jasiński, R. Krupiński, T. Krzywicki, T. Michałowski, E. Przytuła i S.J. Woś.
2 Autor miał bardzo ciekawą wystawę Nad nami jest pejzaż. Jarosław Józef Jasiński, Galeria K2, Gołdap, styczeń-luty 2011. 3Zwrócił na to uwagę Marek Grygiel, Przemijanie, w: Ire ex Praeteritis. Grzegorz Jarmocewicz, s. nlb, Muzeum Okręgowe w Suwałkach, Centrum Sztuki Współczesnej & Galeria Andrzeja Strumiłły, Suwałki 2012, kat. wyst. 4G. Jarmocewicz, Wychodząc z przeszłości, w: Ire ex Praeteritis. Grzegorz Jarmocewicz, s. nlb, op. cit. |
Copyright ©2013 Galeria FF ŁDK i Autorzy |