Wymyślanie koncepcji zwykle mnie nudzi i budzi podejrzenia, co do autentyczności. Natomiast fascynuje mnie odkrywanie świata oraz nawiązywanie z nim relacji. To się wydarza w momencie, kiedy faktycznie zaczynam widzieć to, na co patrzę, zanurzam się w rzeczywistości i zapominam o sobie, jako obserwatorze. Najważniejszy w tym procesie jest stan umysłu: uważność, otwartość i świeżość, czyli jakości właściwe kontemplacji. W praktyce wygląda to tak, że po prostu wędruję z aparatem ze świadomością, że nic nie muszę zmieniać, a tylko zauważyć to, co jest. Zaglądam do knajpek, przysiadam się do ludzi, nawiązuję kontakt, często pozawerbalny ze względu na nieznajomość języka, czasami przesiaduję tam godzinami, wracam dzień po dniu. Tak jak do laotańskiej wioski plemienia Lenten, gdzie przyjeżdżałam na skuterze, patrzyłam jak kobiety przynoszą pożywienie z lasu, farbują barwnikiem indygo tkane przez siebie płótna i suszą przy domach robione własnoręcznie płachty papieru. Aż w końcu zaprosiły mnie na szamański obrządek w jednej z chat, a ja zrobiłam zdjęcia nagiej dziewczynki i świni paradującej przed domem. Albo do bazarowej herbaciarni nad jeziorem Inle w Birmie, w której wypiłam litry słodkiego czaju i fotografowałam piękne twarze starych mężczyzn. |
Anita Andrzejewska
|
Niespiesznie |
Anita Andrzejewska wiele podróżuje. W jej pracach znajdziemy jednak więcej „przebywania” niż podróży, więcej spotkań, intymności, czasu i skupienia na innym człowieku niż zacięcia reporterskiego, chwilowości czy pośpiechu. Andrzejewska przez lata wykształciła swój unikalny sposób fotografowania. Każde zdjęcie w historii fotografii jest zatrzymaniem czasu, złapaniem chwili i unieruchomieniem jej. U Andrzejewskiej jednak te zdjęcia-chwile wydają się trwać dłużej. Nie ma tu spektakularnych akcji, momentów decydujących. Jest za to dużo spokoju, trwania i ciszy. Kompozycja jest zawsze starannie wypracowana, zapisany obraz zdaje się bardziej uniwersalny. Andrzejewska wspomina „byłam w odizolowanym stanie Arakan przy granicy z Bangladeszem, w którym mieszka muzułmańska mniejszość Rohingya, ludzi niechcianych po obu stronach granicy, praktycznie bezpaństwowców, żyjących w skrajnej nędzy, bez prawa do legalnej pracy, nauki, posiadania domu. Fotografowałam kobiety Rohingya w mieście Sittwe przychodzące po wodę do studni, odwiedzałam je przez kilka dni.” Fotografowała także kilkudniowe święto ku czci Natów - duchów opiekuńczych lub szkodliwych, których kult wywodzi się z animizmu i został włączony do tradycji buddyjskiej. Anita opowiada: „w czasie festiwali ludzie składają Natom ofiary z ryżu, kwiatów, pieniędzy, alkoholu i papierosów za pośrednictwem mediów, które w transowym tańcu łączą się z duchami. Najczęściej są to mężczyźni przebrani za kobiety, którzy dziedziczą po przodkach powiązania z konkretnym Natem.” Wszystkie zdjęcia wzięte są z życia codziennego i pozostają w nurcie fotografii dokumentalnej. Jednak miejsce i czas na zdjęciach przestają mieć znaczenie. Choć zdecydowana większość prac z wystawy „Niespiesznie” została wykonane w Birmie, u progu ważnych społecznych przemian w bardzo burzliwym dla kraju momencie, większość z nich jest jednak poza czasem. Widz mógłby nawet sądzić, że niektóre z nich powstały kilka dekad wcześniej. W serii prac zauważamy motywy ulubione przez Andrzejewską: portrety – zapisy spotkań i rozmów; pejzaże – sytuujące fotografie w konkretnym miejscu i wreszcie martwe natury i detale, – jako części codzienności, idealne dopełnienie historii. Historii dziejącej się niezmiennie – zanim na miejscu była fotografka, gdy Anita fotografowała i historii trwające bez zmian także po wyjściu kobiety z aparatem. Niespiesznie. |
Joanna Kinowska
|
Copyright ©2014 Galeria FF ŁDK i Autorzy |