odstęp
 
Noema
 
fotografia
 
fotografia
 
fotografia
 
fotografia
 
 
Akceptacja śmierci i protest przeciw niej:
dwie nieusuwalne strony naszego życia.
Leszek Kołakowski
 
Podobno na jedną żyjącą obecnie osobę przypada około trzydzieści żyjących w przeszłości. Ktoś to kiedyś obliczył, a ja natknąłem się przypadkiem na te szacunkowe spekulacje. Trzydzieści do jednego. Dwie strony populacji, z których jedna stanowi ową „większą połowę” naszego świata. Oni i my tworzymy wspólną całość.
      Na wystawę, która w mojej intencji jest rodzajem refleksji nad przemijaniem oraz stanowi w swej kompozycji konceptualną podróż po Galerii, składają się między innymi krótkie sekwencje fotograficzne. Wykorzystane zostały kolekcje zdjęć nagrobnych z różnych stron świata – z Ukrainy, Włoch, Rosji, Mołdawii, Rumunii, Słowacji. Podczas wędrówek i podróży, chyba nieco mimowolnie, dokumentowałem te znalezione na cmentarzach fotografie – bynajmniej nie anonimowych przecież osób. Te portrety w większości są podpisane imieniem i nazwiskiem. Poza latami narodzin i śmierci nie ma jednak o nich żadnego szczegółu z życia – pozostał tylko wizerunek (oraz zapewne wspomnienie najbliższych). Znikające i pojawiające się oblicza – zamyślone spojrzenia, nostalgiczne uśmiechy. Cmentarne, nagrobkowe zdjęcia pozbawione swej ceramicznej materialności. Towarzyszy im jednak biały szklany owal – funkcjonujący tutaj swoją materialnością jako właściwy nośnik obrazu, zaistniałego w formie przemijającej. To przyzwyczajenia kulturowe prowadzą nas bowiem do przypisania danego rodzaju wizerunku do konkretnego nośnika materialnego.
      Tematyka wystawy, nawiązująca do pojęcia „archeologii fotografii”, jest mi bardzo bliska. Zawsze odczuwam dreszcz emocji przy zetknięciu z przypadkowo napotkanymi, anonimowymi zdjęciami. Kto na nich jest, kiedy „ten ktoś” został sfotografowany, w jakim celu powstało zdjęcie za życia (ostatecznie użyte zostało już w celu wiadomym – upamiętnienia wizerunku człowieka). Czy zawiera przeczucie tego, co się stanie? To swoisty rodzaj zdjęć „z drugiej ręki”.
      Tak, podobno na jedną żyjącą osobę przypada trzydzieścioro żyjących już wcześniej. Tak, ktoś to już obliczył. Zatem: trzydzieści do jednego. To oni są ową „większą połową” świata. Oni i my tworzymy całość. Tak jak dwie części księżyca – jasna i ciemna – stanowią dopełnienie. Stawiamy między nimi znak równości, ale nie jest to zwyczajny znak – raczej jego sugestia złożona ze światła i cienia.
      Galeria portretów w świetle księżyca. Co jest w tych portretach a czego nie ma?
Artur Chrzanowski
 
fotografia
 
fotografia
 
fotografia
 
fotografia
 
fotografia
 
fotografia
 
fotografia
 
fotografia
 
 
Copyright ©2015 Galeria FF ŁDK i Autorzy