odstęp
 
layers
 
Andrzej P. Bator / view of the inside
 
fotografia
 
Andrzej P. Bator, z cyklu Anamnesis
 
fotografia
 
Andrzej P. Bator, z cyklu Gratias ago
 
fotografia
 
Andrzej P. Bator, z cyklu Gratias ago
 
W Anamnesis - [re]konstrukcja obrazu zastosowana technika to wielokrotna ekspozycja ka-dru na negatywie. Wzrok patrzącego na te zdjęcia wciągany jest w głąb obrazy przez coraz to inną ze składających się nań iluzyjnych przestrzeni. Oglądanie fotografii staje się wizualną wędrówką po różnych "światach", ukrytych w jednym wielowarstwowym kadrze. W tej wędrówce poruszamy się nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie, odnajdując najpierw poszczególne składające się nań obrazy, a potem dokonując w wyobraźni ponownego złożenia ich razem. Ta podróż - to "naświetlanie kliszy pamięci". ukazujące pamięć jako strukturę żywą, zmieniającą się w każdym momencie; pamięć w trakcie jej działania, kiedy uruchomione zostaje wspomnienie. Proces fotografowania metodą wielokrotnych ekspozycji, analogiczny do sposobu funkcjonowania pamięci i wyobraźni, staje się dla autora tej serii metodą przeżywania życia, budowania własnego "archiwum pamięci", w którym znajdą swoje ważne miejsce metaforyczne portrety napotykanych osób - zarówno tych bliskich, zaprzyjaźnionych, jak i widywanych okazjonalnie lub spotkanych przypadkiem.
      Cykl Gratias ago to autoportret podwójny, mimo, że postać autora występuję na każdej z tych fotografii tylko raz. Pojawia się ona bowiem jednocześnie w dwóch światach: w świecie barwnym i świecie czarno-białym. Granica między nimi jest niedostrzegalna - oba obrazy w płynny sposób, bez ubytku czy przesunięcia, przechodzą w siebie wzajemnie - i zarazem radykalna: wyznacza ją dramatyczne rozdarcie papiery. Świat materialny, zmysłowy - i świat mentalny, psychiczny, duchowy, spotykające się razem w podwójnej naturze człowieka. Piękna, wyrazista metafora relacji między tymi dwoma obszarami rzeczywistości, z trudno uchwytną i jednocześnie ostateczną granicą, kiedy dusza oddziela się od ciała. Kolejne obrazy to jakby kadry z "kliszy pamięci", wywołujące najważniejsze we własnym życiu sprawy i wartości. Natomiast łaciński tytuł, będący słowami podziękowania, dopełnia sens tej serii fotografii, kierując go i ku sferze osobistej, emocjonalnie przeżywanej, i uniwersalnej dla ludzkiej osoby.
 
Elżbieta Łubowicz
 
Piotr Komorowski / introspekcje
 
fotografia
 
Piotr Komorowski, z cyklu Melancholia
 
fotografia
 
Piotr Komorowski, z cyklu Melancholia
 
fotografia
 
Piotr Komorowski, z cyklu Melancholia
 
Piotr Komorowski sporo uwagi poświęca roli i znaczeniu autoportretu, który często określa mianem „autoinscenizacji”. Patrząc od strony strategii kreacyjnej, bardzo trafnie definiuje stan, w którym znajduje się autor tworzący swój własny wizerunek w kategoriach podwójnej roli: podmiotu i przedmiotu. Tworzenie autoportretów stanowi dla niego rodzaj liturgii, ta zaś nie może obyć się bez celebransa, nie należy zatem mieć wątpliwości, że w przypadku realizacji Introspekcje – wewnętrzne doświadczenie ciała, podmiot i przedmiot należy utożsamić z celebransem misterium.
      Należy zwrócić uwagę na fakt, że „performance”, który celebruje Komorowski różni się od klasycznego performance tym, że posiada cechy substancjalne charakterystyczne dla fotografii. Rozgrywa się on na oczach widza, za pośrednictwem obrazu. Rzeczą fenomenalną jest, że widz staje w obliczu sytuacji zainscenizowanej, ze wszystkimi znamionami charakterystycznymi dla dramaturgii teatralnych czy parateatralnych i jednocześnie, w obliczu realnej, prawdziwej sytuacji, która jest rodzajem zapisu rehabilitacji pourazowej autora. Mamy zatem do czynienia z niezwykle udanym i uzasadnionym połączeniem kreacjonizmu i dokumentalizmu. Pomiędzy elementami kreacyjnymi i dokumentalnymi zachodzi dialektyka napięć, ale oba elementy utworu Komorowskiego, na płaszczyźnie przekazu tworzą jedność. Tę jedność zapewnia autorowi między innymi tożsamość podmiotu i przedmiotu fotografii.
 
Zbigniew Treppa
 
Czesław Chwiszczuk / transmit
 
fotografia
 
Czesław Chwiszczuk, Autoportret w lustrze
 
fotografia
 
Czesław Chwiszczuk, Autoportret widmowy
 
fotografia
 
Czesław Chwiszczuk, Dziecko - indygo
 
Z perspektywy minionych lat należałoby powiedzieć, że badawcza dociekliwość, z jaką Czesław Chwiszczuk odnosi się do medialnych i postmedialnych właściwości szeroko rozumianego narzę-dzia fotograficznego, pojmowanego zarówno na poziomie rejestracji, jak i technik reprodukcyj-nych, staje się swoistą klamrą artystycznych badań, przyporządkowanych do kwestii czasu i zwią-zanego z nim problemu przemijania. Fotoobiekty Chwiszczuka (AUTO-PORTRET Z NIMBEM, AUTOPORTRET WIDMOWY czy DZIECKO INDYGO) zdają się ukazywać coś znacznie więcej niż to, co zwykło nazywać się „balsamowaniem czasu", a co w istocie rzeczy jest jedynie historyczną pretensją, swoistą idee fixe fotografii — pragnieniem przypisania jej zdolności, jakich mieć nie może, bo nie da się postawić znaku równości między chwilowym wizerunkiem człowieka, a faktem, że on sam jest bytem samym w sobie konsty-tuującym się w czasie, a tym samym nie wyłącznie swoim dwuwymiarowym, momentalnym obrazem (w przypadku artysty, zawsze wirtuozerskim technicznie obrazem). Jestem przekonany, że nie popełnię błędu stwierdzając, że dokonania twórcze Czesława Chwiszczuka, w swej autorskiej narracji, są przede wszystkim podporządkowane temu, co doświadczone jest przez twórcę w sposób intymny, ale, będąc sumą jego przeświadczeń, jednocześnie budują jego światopogląd. Właśnie dlatego, w sensie ogólnym, realizacje wchodzące w cykl „Interioryzacje', a w szczegółowym, pozostające z sobą w kontrapunkcie portrety i autoportrety (w aspekcie formalnym, balansujące na granicy medium fotograficznego i graficznego oraz instalacji multimedialnej) to nie wyłącznie atrakcyjne wizualnie, ale także intrygujące obrazy ukazujące fenomen skończonej w czasie obecności człowieka w świecie i emocjonalno-mentalnego śladu jego obecności, jaki może pozostawić jego pozornie fizyczna obecność w obrazie. Fotografia według Chwiszczuka jawi się w tej serii jako „analog pamięci", świadectwo i przedmiot, a nie wyłącznie ucieleśniona reprezentacja społecznie skodyfikowanych oczekiwanych wizerunków.
 
Andrzej P. Bator
 
Rafał Warzecha / auto-percepcje
 
fotografia
 
Rafał Warzecha, Portret
 
fotografia
 
Rafał Warzecha, Portret
 
fotografia
 
Rafał Warzecha, Portret
 
Co widać?
Szereg następujących po sobie (z pozoru chronologicznie) autoportretów, w których przeszłość, za-przeszłość i teraźniejszość, nakładają się na siebie tworząc całość z jednej strony spójną, z drugiej jednak często niepokojącą czy zaburzoną detalem anatomicznym (nieproporcjonalnym czy nieodpowiednim, typu usta, włosy, zarost itp.) lub rekwizytem.
      Rekwizyty są ważne – budują atmosferę czarno-białych portretów oraz snują historię życia, intymne curriculum vitae autora. Znalazły się wśród nich obsesyjnie powracająca żołnierska czapka i mundur oaz inne nakrycia głowy – przedmiot chłopięcego pożądania czy młodzieńczej opresji? Rozmaitych fasonów okulary: od ekstrawaganckich, lansowych, skupiających na sobie uwagę widza, przez nie pasujące do twarzy portretowanego (przytłaczające czy świadomie zaburzające kompozycję fotografii), po nie rzucające się w oczy oznaki krótkowidztwa bądź innych niedoskonałości percepcji wzrokowej.
      Także lekkie zaburzenie czy poruszenie – jako efekt nieznacznego, widmowego przesunięcia obrysu twarzy, jej części, fragmentu garderoby i związaną z nimi technikę „przeświecania” jednego obrazu siebie-autoportretu przez kolejny.
      Wreszcie twarz – optymalnie oczyszczoną z emocji (z wyjątkiem może ostatniego portretu, na którym lekko wydęta dolna warga kontruje, ewentualnie unieważnia lub podważa wiarygodność całego cyklu – sportretowanej auto-percepcji?).

      To, co widzimy to „auto-percepcje”. Szczególny rodzaj autoportretu – jakby nieczystego, skażonego, lecz przefiltrowanego przez autopsję, wspomnienia i pragnienia, może jakąś mikrotraumę, obsesje itd., sposobu postrzegania samego siebie.
      Czarno-białe fotografie, portrety na monotonnym tle, tylko chwilami usiłującym przebić się, prześwietlić na pierwszy plan. Auto-percepcja jest trudna, szczególnie wtedy, gdy tło usiłuje wchłonąć podmiot, autora, bohatera życia - uniewidocznić go, zanonimizować, unieważnić.

      Widzimy więc fotografie, w których próbuje oglądać się autor.
 
Agnieszka Bandura
 
 
Wystawa „Layers”, prezentowana w łódzkich galeriach Imaginarium i FF, jest drugą prezentacją akademickiego środowiska z wrocławskiej ASP w ostatnim czasie. Obejmuje ona prace czterech autorów, pokazuje różne sposoby artystycznej wypowiedzi, a tym co łączy tych twórców, to wspólne przesłanie – dyskurs z własną tożsamością artystyczną, z osobistymi wspomnieniami i indywidualnym widzeniem świata, to także wspólny obszar ich głębokich przemyśleń i historie zaczerpnięte z osobistych przeżyć i doświadczeń. Fotografia, która ukazuje rzeczy nieuchwytne, dwuznaczne, jest dzisiaj rzadko spotykana. Na tle powszechnie panującej dosłowności i nadmiaru równoważnych szczegółów Andrzej P. Bator, Czesław Chwiszczuk, Piotr Komorowski i Rafał Warzecha pokazują prace wieloznaczne, z ukrytym intrygującym sensem. Tropy, ścieżki prowadzące widza do odkrycia ich myśli – są ogromną wartością tej wystawy. Z pewnością, po jej obejrzeniu zostają w pamięci sugestywne wrażenia z konfrontacji z naszym (widza) bagażem doświadczeń. Można odczuć wręcz zmysłową wibrację, w kontakcie z ogromną głębią, ukrytą, ale i odkrywaną w trakcie oglądania ich fotografii. Słowo „oglądania” zastąpiłbym słowem „czytania”, dlatego, że na fotografie wymienionych autorów trzeba patrzeć przez metaforyczne treści, ukryte w obrazowych znakach. Każdy z nich ukazuje sferę bardzo osobistą, wręcz intymną. Można powiedzieć, że każdy z nich poprzez fotografię dotyka swojej cielesności, kontaktuje się z fizycznością swojego wizerunku, ale także z ontologicznymi problemami swojej egzystencji.
      Tytuł „Layers” – w tłumaczeniu z angielskiego „Warstwy”, dotyczy zarówno wielości obrazów nałożonych w procesie postprodukcji, ale także, czy przede wszystkim, przenikania warstw znaczeń-treści obrazowych z warstwami symbolicznymi. W końcu okazuje się, że „odczytujemy” te fotografie poprzez własne obrazy. Dopiero wtedy możemy odczytać ukryte znaczenia w prezentowanych pracach, gdyż zależą one od świadomości, stanu ducha i wręcz uważnej obecności nas oglądających.
      Wymienieni wcześniej czterej artyści reprezentują różne pokolenia, ale wspólne środowisko wrocławskiej uczelni. Odmiennie, każdy inaczej traktuje medium fotografii. Z ich prac emanuje autentyczność, wielość znaczeń i symboli.
 
Grzegorz Przyborek
Łódź, 18 kwietnia 2015 roku
 
Copyright ©2015 Galeria FF ŁDK i Autorzy