Motywami moich prac stały się zwykłe czynności, którym postanowiłam nadać charakter szczególny, a więc podnoszący je w hierarchii życiowych przedsięwzięć. Z jednej strony mamy do czynienia z powtarzalnością gestów – są to oczywiste mechanizmy poprawy jakości życia: sprzątanie, gotowanie, „szykowanie się” do wyjścia to czynności, które z zasady można uznać za wykonywane „z zamkniętymi oczami”. Jednak podniesienie tych prozaicznych rytuałów do rangi „święta”, a więc znaczącego wydarzenia w naszej codzienności, w której banalność stanowi o całości egzystencji, nie było jedyną moją motywacją. Mając pełną świadomość, że sformułowany przez mnie komunikat artystyczny w swoim obiektywnym przedstawieniu ma nikłe szanse, aby stać się zauważonym, postanowiłam przydać mu wymiaru spektakularności, a więc takiego, który przeczy powszechnemu wyobrażeniu zobrazowanych tu codziennych czynności, których główną cechą jest ich nieestetyczność, zwyczajność, a nawet jaskrawa brzydota. Zastosowanym przeze mnie zabiegiem „uświętniającym”, który stał się leitmotivem serii sześciu prac, było użycie konfetti – elementu, który w aspekcie wizualnym legitymizuje świąteczność zdarzenia. Zastosowany przeze mnie zabieg „uświętniający” i zarazem estetyzujący banalność, mam tu na myśli wypełniające przestrzeń konfetti, ma jednak swoją nieco wcześniejszą historię. Wykonywanie domowych obowiązków – mycie podłogi, mycie okien, estetyzowanie swojej cielesności, przygotowywanie posiłku, prasowanie, czyszczenie toalety – zaczyna nabierać innego znaczenia: wartość upływającego czasu wyznaczają banalne czynności. Oddaję się naturalnym domowym czynnościom, ukazując je w sposób zwykły, a więc i uniwersalny. Istotę wydarzenia podkreślają wzlatujące wokół kolorowe konfetti, które „nagradzają” mnie za wykonywane czynności. Na każdym obrazie mają one inną dominantę kolorystyczną, wskazując nie tylko na zróżnicowanie tego niewyszukanego spektaklu – budują również dramaturgię zdarzenia. W oglądzie, obraz w sensie ekspresyjnym, dzięki zastosowanemu zabiegowi opadającego konfetti nagle się przemienia, aktor jednak pozostaje niewzruszony, kontynuując wykonywane czynności. „Uszminkowana” banalność staje się świętem. Każde pomieszczenie, w którym wykonuję poszczególne czynności, traktuję jako residuum codzienności, w którym odbywają się misteria gotowania, sprzątania lub porządkowania. To podniesienie mojej pracy do rangi znaczącego wydarzenia jest również pewnego rodzaju nagrodą dla kobiety, która nie zawsze jest w stanie podołać przerastającym ją obowiązkom. Tymi działaniami dostarczam sobie okazji do przypadkowych przemian i przyjemności zarazem (ideowych i estetycznych). Moja postawa na obrazie jest jednak ambiwalentna. Wydźwięk krytyczny (wykonywane czynności mają charakter nieskomplikowany i służebny) miesza się z wyraźnym szacunkiem dla dobrze, a nawet perfekcyjnie spełnionych codziennych obowiązków. Chcę na tych obrazach być zauważona jako kobieta, jeśli nawet nie wyjątkowo spełniona i szczęśliwa, to na pewno niedotknięta złym losem czy krzywdą. Proces twórczy podczas realizacji tego zamierzenia polegał na rejestracji codziennych rytuałów w różnych przestrzeniach domowych z użyciem „rekwizytów”. Założeniem, jak to podkreśliłam wyżej, nie była inscenizacja, a dokumentacja poszczególnych aktów porządkowania przestrzeni, w których się znajdowałam. Katalogowane czynności, dzięki ich wyspecyfikowaniu, mają nabrać ponadczasowego charakteru, stać się pierwszym rozdziałem albumu Z katalogu czynności uroczystych, który w mojej intencji będzie równie ważny jak album zdjęć ukazujących wydarzenia rodzinne (spotkania, wycieczki za miasto, urodziny, pogrzeby, śluby etc). Ponieważ każde z działań było wykonane za pomocą odpowiednich przyrządów (rekwizytów), które jako kontrapunkt głównej realizacji, wyłączone ze swojej służebnej roli, zostały ukazane osobno jako przedmioty ważne, pomocne, a nawet niezbędne w domowych czynnościach – dodatkowo przedmioty te uzupełniają całość artefaktu. Przedstawione rekwizyty, wyabstrahowane z rzeczywistości domowej, dodatkowo zacytowane są w małych ramkach, stanowiąc kolekcję nic nieznaczących przedmiotów, które zyskują charakter ekskluzywności i nabierają szczególnego statusu. Nie da się przecież zaprzeczyć, że człowiek szanuje je tylko ze względu na ich użyteczność, sięga po nie bezwiednie, zwracając na nie uwagę tylko w chwili, kiedy nie może ich znaleźć. Zilustrowane narzędzia zostały przeze mnie umieszczone jako miniatury również w ramkach wodnych z pływającymi w środku kawałkami konfetti, przez co chciałam dokonać aktu dowartościowania lekceważonych na co dzień „pomocników” moich domowych czynności. Ponieważ ramki, w których znajduje się poszczególne obiekty, obracają się wokół własnej osi, widz ma możliwość podejścia do obrazu i obrócenia go, a tym samym poruszenia wzlatujących kawałków papieru i w tym geście oddania, we własnym imieniu, „sprawiedliwości” rzeczom codziennego użytku. Ten mikroświat przedmiotów zostaje przeze mnie „ustanowiony” jako słownik kryjący w sobie znaczenia poszczególnych czynności, które są zarazem plastycznym i narracyjnym kontrapunktem ekspresyjnych przedstawień wielkoformatowych fotografii. W sferze ideowej realizacja ta okazała się niespodziewanie dobrym sposobem na dokonanie rewizji własnych poglądów na konieczność codziennego wykonywania określonych czynności, które niczym wskazówki zegara odmierzają upływający czas. Uznałam, że należy zadać sobie pytanie, co jest istotne w życiu człowieka. Moja odpowiedź: to, co go określa – jego wiedza, wrażliwość, poczucie bezpieczeństwa, identyfikacja z konkretnym miejscem na ziemi, a o każdy z wymienionych aspektów należy dbać. Okazało się, że moje życie jest również związane z procesem pielęgnacji przestrzeni, w której się odnajduję i mimo że porządkowanie odbywa się mechanicznie, ma niezaprzeczalny wpływ na budowanie otaczającego mnie ładu. Przekonałam się również, że to codzienność w swych przejawach jest czysta, żywa, najbardziej poruszająca, chociaż w większości opinii bywa niezauważalna i lekceważona. Dbam o swoją domową rzeczywistość, ponieważ w niej funkcjonuję i jest dla mnie ważna. Myjąc podłogę czy sanitariaty zapewniam sobie poczucie bezpieczeństwa wynikające z higieny; gotując, dostarczam sobie satysfakcji wynikającej z jedzenia smacznych potraw; estetyzując swoje ciało, zapewniam sobie lepsze samopoczucie i pewność siebie lub co najmniej aprobatę swojego wyglądu. Zatem czynności, które zostały spisane w katalogu obowiązków kobiety, w powszechnej opinii oceniane jako deprecjonujące ją, a w każdym razie mające wpływ na upośledzenie jej społecznej roli, ja pojmuję i odbieram jako katalog uroczystych chwil mojego codziennego życia, które odczuwam we wszystkich jego przejawach jako wyjątkowe, bardzo osobiste, dojmujące – jedyne, jakie mam. Jeśli więc wykonując proste i pomocnicze w charakterze czynności, pełnię w tymże życiu służebną rolę, to jest to „dyżur” na rzecz egzystencji – mojej egzystencji. Agata Szuba |
Copyright ©2015 Galeria FF ŁDK i Autorzy |