Rosnącą w ostatnich latach popularność fotografii można wytłumaczyć tym, że zaspokaja ona konkretne potrzeby. Fotografia narracyjna i fotografia czysta wypełniają luki, które w tradycyjnych rodzajach sztuki (malarstwo, rzeźba) wytworzyła coraz bardziej konsekwentna abstrakcja. Organizatorzy wystaw - stosownie do reguł - umieszczają fotografię w "pomieszczeniach rekreacyjnych" i wykorzystują jako pojednawczy gest wykonany w stronę zirytowanej publiczności. Nie może być jednak mowy o nadużyciu, fotografia przecież zawsze sprawia wrażenie racjonalistyczności, postuluje jedna ze szkół postrzegania.

 
 


 
 
    "Nie to, CO widzimy, lecz to, JAK widzimy, określa wartość rzeczy widzianej", stwierdził Blaise Pascal w XVII wieku, w świecie, który - mierzony naszą miarą - można by nazwać "bezobrazowym".
    Tytuły wystaw Michaela Wittasska - np. "Gestörte Ordnung" ("Zakłócony porządek"), "Verwandlung, die" ("Przemiana, ta"), "Ränder" ("Krawędzie"), "der zerteilte Blick" ("Podzielone spojrzenie") - są programem artystycznym, kredem zasad jego pracy. Wittassek odmawia wyćwiczonego sposobu (s)postrzegania naszkicowanego powyżej świata fotografii. Prowokuje JAK, wymusza je niemal. Radykalna w swojej konsekwencji droga, która biegnie nie tylko w poprzek mniej lub bardziej aktualnych trendów. Medium jest dla niego środkiem prowadzącym do celu, neguje go - mówią koledzy fotograficy.
    Michael Wittassek nie uczył się ani patrzenia przez obiektyw, ani posługiwania się spustem aparatu, ani wywoływania filmów, ani sposobów wykorzystywania srebra i soli. Przyswoił to sobie. Próbując na własnej osobie, napisał własną historię fotografii.
    Jego ciekawość rozbudza to, co staje się odpadkiem w czasie przycinania porządnego obrazu do idealnego formatu. Te skrawki papieru dostają się do grubych na centymetr, gipsowych bloków. Nagle nie chcą się poddać, choć były tylko łatwą do zamiecenia resztką. Trójwymiarowe, nie pasujące do żadnych ram, bronią dosłownie przestrzeni. Duże w stosunku do swej wagi opierają się pojęciu "zawieszenie", świadomie oparte są w grupach o ścianę, rozsadzają swymi wymiarami witryny (gabloty), tworzą przestrzenie.
    Metal i pleksiglas jako powierzchnie dla projekcji odwodzą od tematu "fotografia", wprowadzają jeszcze bardziej w błąd. Dopiero odwaga, decyzja o samodzielnym działaniu i byciu aktywnym podjęta przez odbiorcę, prowadzą do pascalowskiego JAK. Dozwolone - a nawet wskazane - jest kartkowanie, rozstawianie (płyt) obrazów (ich ciężar nakazuje użycie dwóch rąk), odsuwanie i przestawianie tak, żeby można było obejrzeć spody.
    Ta fizyczna niemal praca uwalnia spojrzenie, każe oku porównywać, powoduje w głowie rotację zarchiwizowanego obrazu. Wittasska "fotografia" fragmentów, niezaprzeczalne manipulacje, stwardniałe skrawki chcą myślenia w uzupełnieniach, skłaniają do złożenia reszty skrawków z własnych wspomnień i spostrzeżeń. Nagle, w nieskomplikowanym zetknięciu z zaszeregowaniem, powtórzenie staje się logiczne, "zakłócony porządek" Wittasska okazuje się immanentnym porządkiem jego ingerncji w postrzeganie.
    Formalna surowość klasycznego, czarno-białego materiału jest niczym kojąca asceza, pomaga naszemu JAK. W odniesieniu do Waltera Benjamina, fotografie Wittasska - w wieku technicznej reprodukowalności dzieł sztuki - nie zostały pozbawione swojej aury. Są ciągle unikatowe i to nie tylko ze względu na sposób ich wyprodukowania. Funkcjonują jedynie w dialogu z publicznością, który czyni je niepowtarzalnymi przy każdym spotkaniu i przy każdym spojrzeniu.
    Jedna z jego prac towarzyszy mi każdego dnia. Zmieniła mój sposób postrzegania.

Susanne Bonenkamp


Tłumaczenie: Piotr Dobrzyński.






    Vielleicht ist die wachsende Popularität der Fotografie in den letzten Jahren dadurch zu erklären, daß sie konkrete Bedürfnisse befriedigt. Narrative und reine Fotografie schließen die Lücken, die die immer konsequentere Abstraktion in den traditionellen Künsten wie Malerei und Bildhauerei gerissen hat. Ausstellungsmacher scheinen sie regelrecht in den Präsentationsparcours als Erholungsraum einzuplanen und zu benutzen als versöhnende Geste an das irritierte Publikum. Von Mißbrauch ist jedoch keine Rede, erweckt diese Fotografie doch immer den Eindruck des Aufklärerischen, postuliert eine Schule der Wahrnehmung.
    "Nicht das was wir sehen, wohl aber wie wir sehen, bestimmt den Wert des Gesehenen", so Blaise Pascal im 17 Jahrhundert in einer an unseren Skalen gemessen bilderlosen Welt.
    Michael Wittasseks Ausstellungstitel - z. B. "Gestörte Ordnung", "Verwandlung, die", "Ränder", "der zerteilte Blick" - sind künstlerisches Programm, Credo seiner Arbeitsmaximen. Er verweigert das eingeübte Hin-Sehen der oben skizzierten Fotowelt. Er provoziert das Wie, erzwingt es fast. Ein in der Konsequenz radikaler Weg, der nicht nur quer zu mehr oder weniger aktuellen Trends liegt. Das Medium ist ihm Mittel zum Zweck, er negiert es, sagen Fotografenkollegen.
    Michael Wittassek hat den Blick durch das Objektiv, das Betätigen des Auslösers, das Entwickeln der Filme, den Umgang mit Silber und Salz nicht gelernt. Er hat es sich angeeignet, im Selbstversuch seine eigene Fotografiegeschichte geschrieben.
    Das, was bei einem ordentlichen Bild konkret abfällt beim Schneiden des idealen Formats, erweckt seine Neugierde. Diese Papierschnipsel geraten zu zentimeterdicken Gipsblöcken, verweigern sich plötzlich als leicht hinwegzufegender Rest. Dreidimensional, unpassend für jeden Wechselrahmen, behaupten sie wortwörtlich Raum. Sperrig trotzen sie dem Begriff "Hängung", lehnen selbstbewußt in Gruppen an der Wand, sprengen mit ihrem Volumen Vitrinen, gestalten Räume.
    Metall und Plexisglas als Projektionsflächen leiten weiter vom Thema Fotografie ab, führen tiefer in die Irre. Erst der Mut bzw. die Entscheidung des Rezipienten, selbst zu handeln, aktiv zu werden, führen zum Pascalschen Wie. Es ist erlaubt, sogar gewünscht umzublättern, die Bild-Platten mit beiden Händen - ihr Gewicht fordert es - auseinanderzustellen, sie weg - und umzuräumen, um auch das Unterste betrachten zu können.
    Die fast körperliche Arbeit macht den Blick wieder frei, läßt das Auge vergleichen, bringt das Bildarchiv im Kopf in Rotation: Fotografie Wittasseks Fragmente, ungeleugnete Manipulationen, harschen Schnitte wollen das Denken in Ergänzungen, stiften an, sich den Rest der Schnipsel aus der persönlichen Erinnerungs - und Wahrnehmungsfülle zusammenzusetzen. Plötzlich, im spielerischen Umgang mit der Reihung, wird die Wiederholung logisch, entpuppt sich Wittasseks "gestörte Ordnung" als immanente Ordnung seines Zugriffs auf Wahrnehmung.
    Die formale Strenge des klassischen Schwarz-Weiß des Materials ist eine wohltuende Askese, sie hilft dem Wie. In Anwandlung an Walter Benjamin sind Wittasseks Fotoarbeiten im Zeitalter der technischen Reproduzierbarkeit des Kunstwerks nicht ihrer Aura verlustig gegangen. Sie sind immer - nicht nur ob ihrer Herstellung - Unikate. Sie funktionieren nur im Dialog mit dem Publikum, das sie in jeder Begegnung, bei jeder Durch-Sicht einmalig macht.

    Eine seiner Arbeiten begleitet mich jeden Tag, sie hat meine Wahrnehmung verändert.

Susanne Bonenkamp


 


Michael Wittassek

Ur. w 1958 r.
Studia na Wydziale Pedagogiki Specjalnej, Wychowanie przez sztukę;
mieszka i pracuje w Bergisch Gladbach w Niemczech

1958 geboren.
Studium der Geistigbehindertenpädagogik, Kunsterziehung;
Lebt und arbeitet in Bergisch Gladbach, Deutschland


Wystawy wybrane /Ausstellungen (Auswahl):

1992 "Raum, Objekt, Projektion", Fotoinstallation in der Simultanhalle, Köln
1993 "Gestsrte Ordnung", Fotoinstallation im Kreishaus, Bergisch Gladbach
1994 Ausstellung in der Städtischen Galerie Villa Zanders, Bergisch Gladbach
1996 "Der zerteilte Blick", Gruppenausstellung der Galerie Lichtblick in der DuMont Kunsthalle, Köln

 

 

 

Copyright ©1997 Galeria FF ŁDK, Susanne Bonenkamp, Michael Wittassek.