Read English

 

 

Stanisław Woś
 
Dyptyk VI 
 
Obłok, z cyklu Pejzaż Mistyczny
 

Sztuka-fotografii według Stanisława J. Wosia

 

Czerń
ciemność
w ciemności światło
światło trwa
śiatło umiera
zostawia ślad.
Zostawiam ślad
na twarzy czasu.

Pamięci Ireneusza Eryka Zjeżdżałki
Stanisław J. Woś, wrzesień 2008

 
     

Stanisław Woś myśli o artystycznym powrocie do dzieciństwa. Temu problemowi psychologiczno-artystycznemu poświęcona jest Jego premierowa wystawa w Galerii FF. Kim jest ten znany od lat 80. XX wieku artysta, poszukujący w sferze obrazu graficznego, o bardzo silnym aspekcie malarskim w fotografii i w samym malarstwie? Uprzedźmy dalszą część moich rozważań - od lat 90. XX wieku Woś jest już klasykiem najnowszej polskiej fotografii! Być może wpływającym na nowe indywidualności XXI wieku takie jak Paweł Żak czy Leszek Żurek, ale o tym trudno jeszcze pisać, gdyż jesteśmy pod presją "nowego dokumentu". Jest jeszcze za wcześnie, by analizować wpływ Staszka Wosia na artystów spoza Suwałk.
     Powrót do problematyki dzieciństwa jest bardzo istotny. To jedno z modernistycznych zagadnień, które nie uległo wyczerpaniu i w dalszym ciągu jest aktualne. Być może mitologia wieku dziecięcego jest oceanem bez dna, niemożliwym do spenetrowania, określenia i wyjaśnienia, gdyż w tej kategorii twórczej pracuje się bez stałych reguł, w dodatku są one indywidualne i często zmienne. Wystarczy porównać twórczość Pabla Picassa z Paulem Klee, aby zrozumieć, jak różny jest potencjał mitologii wieku dziecięcej.
     Moje rozważania poświęcone będą analizie dotychczasowej działalności artystycznej Staszka, opieram się tu na najnowszym albumie Stanisław J. Woś. Szukam światła, Muzeum Okręgowe w Suwałkach, 20071.

       I. Natura - Las
     
Takie zdjęcia wykonuje od lat 90. Fotografując las łatwo popaść w banał, rutynę! Ale prace Artysty są pełne napięcia twórczego, są ryzykiem. Ten rodzaj fotografii wynika z tradycji koncepcji Jana Bułhaka - "fotografii ojczystej", tradycji romantyzmu. W jaki sposób taka tradycja może trwać? Wizja Staszka, przypominająca "postawę graficzną" Czecha Vladimíra Židlickiego oraz metodę fotosyntezy Krzysztofa Pruszkowskiego, ukazuje tajemnicę przyrody, jej niesamowitość, w której zawarta może być zarówno erotyka jak i boskość, a celem jest ujawnienie niematerialności. Tu pojawia się także religijny znak - prostokątny krzyż, ale nie do końca wiadomo, czy pojawia się czy też znika. Jaka jest namacalna materialność konarów, trudno jednocześnie odpowiedzieć, gdyż fotografowana rzeczywistość jest niematerialna, co na początku XXI wieku podejmuje w swych instalacjach fotograficznych i aktach Katarzyna Majak.
     Na przełomie 2006/2007 powstały nowe prace Wariacje pejzażowe, w których poruszył problem transparentności struktur oraz poszukiwania geometrycznego ładu. W serii Wileńskie memento mori pojawia się w różnych motywach krzyż. Znak mistyczny jest jednocześnie symbolem ocalającym i wszystko na fotografii, w swej strukturze, dąży do krzyża, o czym świadczą dewocyjne obrazki powieszone na parkanie. W tym aspekcie Jego twórczość bliska jest poczynaniom Zbigniewa Treppy, który pierwszy kontakt ze środowiskiem PAcamery nawiązał już w 1994 roku, gdy brał udział w ekspozycji Niebo, prezentując pracę cytującą motyw veraikonu.

     II. Dziesięć najważniejszych słów (2004/05)
     Są nimi: Prawda, Światło, Piękno, Dobro, Miłość, Wierność, Nadzieja, Wiara, Życie i Śmierć. Trudno o inne. Struktura jest przenikająca, oparta na zasadzie obrazu Kazimierza Malewicza, choć w Świetle są i źdźbła rośliny, jest i ekspresja chmur. W większości prac z tej serii dominuje jednak prostokąt, będący zwielokrotnioną formą. Jakie jest jego znacznie? Pisałem już na ten temat w tekście Nowe symbolizowanie2. Sadzę, że moje analizy dotyczące teorii symbolu według gnostyckiej wykładni Carla Gustava Junga, a odnoszące się do prostokąta, są wciąż aktualne.

     III. Pejzaże surrealne
     
Niewiele mają wspólnego z surrealizmem francuskim, ale ujawniają jedno ze źródeł, z jakich powstała Jego sztuka. W zasadzie artysta poszukuje przejścia/pasażu, które może mieć formę sarkofagu. To jeden z nielicznych przykładów fotografii niemanipulowanej, bez dodatkowych interwencji. Tryptyk Obiekt przypomina trochę prace Tomasza Michałowskiego (był to jeden z najzdolniejszych adeptów klubu PAcamera), choć nie ma tu tak charakterystycznych dla Michałowskiego postaci. Woś ukazał przesłonięte krzesło, na którym nałożone zostały poprzez montaż dwa wyobrażenia słońca, które tracą swoją wielkość, stając się obrazem ludzkim, na miarę skali człowieka.

     IV. Paradokument?
     Ostatnio Woś chyba częściej porusza problem prostoty zapisu paradokumentalnego nie stosując żadnych efektów dodatkowych, o czym zaświadcza cykl Ukraina (2003). Poszukiwał w nim układów prostych czy nawet "ubogich", nawet sięgających tradycji holenderskiej martwej natury z XVII wieku, ale dynamicznych jeśli chodzi o kompozycję. Świat ubogi, smutny jest prosty, sakralny a nawet mistyczny. A przynajmniej aspiruje do takiego odbioru. W tym momencie docieramy, ale są to tylko nieliczne osoby(?), do najważniejszego postulatu - próby poszukiwania stanów mistycznych i realizacji tego niezwykle trudnego problemu w fotografii. Mistyka często wychodzi poza ortodoksję, może prowadzić do herezji, albo wręcz odrzucenia wiary. Ale z drugiej strony może być drogą do świętości, zrozumienia czy nawet kontaktu z Bogiem i świętymi. Oczywiście każda prawdziwa sztuka ma w sobie składnik mistyczności/tajemnicy religijnej, ale niewątpliwie tego typu działalność jest coraz mniej popularna. Jednak, co interesujące, swoją postawę pełną religijnego zaangażowania artysta wywodzi nie tylko od suprematyzmu Kazimierza Malewicza, ale także z twórczości neoawangardowej lat 70., z takich kierunków lub ich aspektów, jak: konceptualizm, tzw. zapis światłem i abstrakcja geometryczna, które miały charakter formalistyczny i często materialistyczny. Użyłem słowa paradokument, gdyż efekt prac przypomina malarstwo surrealistyczne, pomimo prostoty stylu.

     V. Pojawia się znak (nowy piktorializm)
     W fotografiach Staszka być może ukryty jest także aspekt manicheizmu, gdyż materialne zło aktywizuje się w naszej rzeczywistości. Co jest dobrem a co aspektem zła trudno dociec patrząc na prace z serii Pejzaż mistyczny. Osobiście w postawie artystycznej i etycznej artysty nie dostrzegam postawy manichejskiej, choć może jest tak skryta, że trudna do odszyfrowania.
     Najbardziej malarski, ale w innym znaczeniu niż piktorializm z przełomu XIX/XX wieku - tu w znaczeniu manualnych interwencji jest cykl Pojawia się znak, w którym powstały prace unikatowe, nie do powtórzenia. Są tu realizacje niesamowicie dynamiczne, pokazujące boskie oblicze przyrody, a może i sam symbol Boga, na ile oczywiście można go ukazać. Pod względem poszukiwania nowej ikonografii religijnej, choć nie ortodoksyjnej, Jego prace należą do najważniejszych w Polsce, obok realizacji Zbigniewa Treppy (które zdecydowanie bardziej opierają się na teologii), a wcześniej, z lat 80., serii Koszulki Panny Marii Andrzeja Różyckiego3.
     Woś od początku lat 90. cały czas przekonuje o tym samym. Jest artystycznym, choć bardzo skromnym nauczycielem, który przekazuje podstawowe prawdy moralne i wręcz przygotowuje nas na moment końcowy - człowieka a nawet świata (Dzień, w którym zgasło światło, 1999).
     Wykonał też ciekawe pejzaże górskie posługując się fotografią preparowaną z elementami montażu i negatywu (Lustro). Nic też dziwnego, że Jego praca ukazała się na okładce katalogu Pamiątka z Karkonoszy. Fotografia - nowe media (BWA Jelenia Góra, 2006), w którym znalazły się przejmujące fotografie mistrzyni nastroju - Ewy Andrzejewskiej czy nowa realizacja niespełnionego talentu lat 90. - Tomasza Michałowskiego, który nigdy nie ukrywał tego, jak wiele zawdzięcza Staszkowi Wosiowi.

     VI. Styl, estetyka i filozofia fotografii
     Jak scharakteryzować kilkadziesiąt lat pracy Staszka Wosia? Trzeba zaznaczyć, że w sztuce nie liczy się ilość pracy, lecz jej efekty.
     Jego zdjęcia z końca lat 80. XX wieku poszukiwały nowego symbolizowania, ale za bardzo związane były z metodą pracy konceptualnej w znaczeniu badania samego znaku. Niektóre prace przypominały tradycję land-artu, co nie było popularne ani rozwijane w Polsce. Zresztą późniejsze realizacje Wosia już z XXI wieku nie wyzbyły się do końca tej tradycji. Wystarczy przyjrzeć się strukturze takich zdjęć, jak: Z życia roślin - paproć (Krasnopol) czy Ślad (Białowieża), aby ujrzeć w nich ponadczasową serpentynę, jak w słynnej spirali ułożonej z kamieni przez Roberta Smithsona (Spiral Jetty, 1970). Były to na tyle realizacje ważne, że pokazano je na wystawie Polska fotografia intermedialna lat 80. (BWA Poznań, 1988) oraz Spojrzenia/Wrażenia. Fotografia polska lat 80. ze zbiorów Muzeum Sztuki (1989), której kuratorem była Urszula Czartoryska. Od tego momentu Staszek brał udział w najważniejszych wystawach dotyczących dwudziestowiecznej fotografii polskiej4.

     VII. Tradycja ożywiana nowoczesnością - Stanisław Woś
     W latach 90. narodził się styl, w którym można odnaleźć inspiracje klasyką awangardy, ale także (i na tym polega wielkość Wosia) tradycji Jana Bułhaka i Edwarda Hartwiga. W przypadku "ojca fotografii polskiej" mamy do czynienia z umiłowaniem romantycznej tradycji - pejzaży miejskich czy ich detalu oraz przyrody: ekspresyjnych chmur, lasu czy poszczególnych drzew. U Hartwiga podobna jest metoda grafizacji, choć efekty zupełnie inne. Ale już w tym czasie Woś określił swój styl, wykorzystując w nim różnorodny eksperyment formalny, nad którym doskonale panował i w dalszym ciągu panuje. Jego prace, tak rozpoznawalne i szanowane wśród fotografów i adeptów tej sztuki, w dalszym ciągu rozwijają swoją estetykę, która obejmuje coraz to nowsze obszary, włącznie z dokumentem fotograficznym, niebędącym podstawową formą Jego wypowiedzi. Stworzył bardzo wiele prac na wysokim poziomie artystycznym, co jest rzadką zaletą i co cechuje tylko dojrzałych i spełnionych artystów.
     W wywiadzie z Krzysztofem Makowskim Staszek wypowiedział interesujące sformułowania, zaznaczając jednak, że nie czuje się filozofem: "Obecność światła i mroku w moich pracach, ich wzajemne relacje i proporcje odpowiadają moim przekonaniom o proporcjach dobra - światła i tajemnicy - ciemności zarówno w szeroko rozumianym świecie, jak i życiu, egzystencji i kondycji psychicznej człowieka. Nieuchronność przemijania i zapadania się w ciemność w kontekście słabych przebłysków jasności (wiary, optymizmu, dobra) nie budzi we mnie niepokoju, nie rodzi buntu. W takim rozumieniu jest ścieżką bardzo subiektywnej prawdy. Całego procesu przemijania, który nieustannie mnie inspiruje i pobudza do refleksji, nie staram się jednak interpretować jako destrukcji. Dostrzegam w tym pewnego rodzaju piękno, powagę i mądry spokój. Wolałbym, aby pojawiającą się w wielu moich pracach atmosferę mroku i pewnego niepokoju odczytywano jako swego rodzaju adorację tajemnicy"5.
     O doniosłości Jego fotografii decyduje symbolizowanie i poszukiwanie nowego ekwiwalentu dla tej duchowej sfery, która według koncepcji Mircei Eliadego nazywana jest sztuką, gdyż przeznaczona jest dla osób wierzących. Taka była główna jej wykładnia od czasów paleolitu do początku XX wieku. Przy czym sfera filozofii i teologii w przypadku Wosia jest najbardziej rozbudowana. Różycki poszukuje w sferze twórczości ludowej, jako nieskażonej i bezpośredniej, Treppa w podstawowej ikonografii, jak veraicon czy Ukrzyżowanie, zaś Woś w naturze i abstrakcji. W ten sposób stał się, podobnie jak Grzegorz Przyborek, (od samego początku opierający się na koncepcji tradycji plastycznej nie zaś fotograficznej), twórczym klasykiem polskiej sceny fotograficznej.

1Najważniejsze opracowanie nt. Wosia to bardzo obszerna praca licencjacka Andrzeja Górskiego napisana pod moim kierunkiem w Instytucie Twórczej Fotografii Uniwersytetu Śląskiego w Opavie (2003) pt. Pejzaż mistyczny w fotografiach Stanisława Wosia, (2002) http://www.wsfoto.art.pl/warto.php. Z polskich krytyków interesujące teksty napisała Elżbieta Łubowicz, m.in., Fotografia - lustro rzeczywistości. O pracach Stanisława J. Wosia, Stanisław J. Woś. Z ciemności i ze światła, PGS Sopot, 2002, kat. wyst. oraz Głębia obrazu, głębia świata, W: Stanisław J. Woś. Szukam światła, Muzeum Okręgowe w Suwałkach, 2007.

2K. Jurecki, Nowe symbolizowanie, Stanisław J. Woś. Pejzaż mistyczny, kat. wyst. Galeria FF, Łódź 1994.

3Ciekawą inicjatywą były warsztaty fotograficzne w ramach IV Wigierskich Spotkań z Fotografią pt. Niebo-Drzewo-Kamień, (luty 2008) prowadzone przez Wosia, Różyckiego i Treppę zakończone wystawą nawiązującą do najlepszych wystaw PAcamery Club z lat 90. Dlatego też fotografia z tego nurtu w dalszym ciągu się rozwija, co jest zasługą aktywności Radosława Krupińskiego prowadzącego Galerię Fotografii im. Edwarda Hartwiga w Wigrach. Zob. Niebo-Drzewo-Kamień, Dom Pracy Twórczej w Wigrach, kat. wyst., Wigry 2008.

4Odbyły się trzy takie wystawy i w każdej brał udział Woś, co oznacza, ze Jego prace są istotne. Pierwszą wystawę zorganizowałem wraz z Hitoyasu Kimurą dla Shoto Museum of Art w Tokio i w Nigata Art City Muzeum w 2006, kolejna wystawa odbyła się w 2007 pod egidą ZPAF-u Polska fotografia w XX wieku (kuratorzy: Małgorzata Zyberk-Plater i Adam Sobota), a trzecia miała miejsce w br. w ramach Miesiąca fotografii w Krakowie, a twórcą jej był Wojciech Prażmowski, kurator ekspozycji Marzyciele i świadkowie. Fotografia polska XX wieku. Szczególnie żałuję, ze wystawa zorganizowana z dużym wysiłkiem w Japonii i otworzona w Niigacie przez nowego dyrektora, została zdjęta z planów wystawienniczych Muzeum Sztuki w Łodzi w 2006 nie dając publiczności polskiej szansy na zobaczenie wielu niepokazywanych prac. Pozostał tylko bardzo dobrze opracowany katalog w wersji japońsko-angielskiej, ze wszystkimi reprodukowanymi pracami, jakie pokazano w Japonii. Dlatego po przeczytaniu w katalogu Miesiąca fotografii w Krakowie, Kraków 2008, kat. wyst., s. 13 słowa Piotra Lelka, że ostatnią dużą wystawą pokazaną za granicą była ekspozycja Fotografia polska 1839-1979 w International Center of Photography w Nowym Jorku w 1979 muszę stwierdzić, że to jest zwykła nieznajomość najnowszej historii, która nie przystoi organizatorom międzynarodowej imprezy. Nie mówiąc o fakcie, że wymienione ekspozycje w Nowym Jorku i Paryżu nie powstały z inicjatywy U. Czartoryskiej tylko Ryszarda Bobrowskiego!.

5K. Makowski, [rozmowa ze S. Wosiem], w: K. Jurecki i K. Makowski, Słowo o fotografii, Łódź 2003, s. 333.

 

Krzysztof Jurecki

 
Pejzaż Morski
 
Słońce, Cień, Fala III 
 
 

Następna wystawa

Paweł Żak

17.10.2008

 
Copyright ©2008 Galeria FF ŁDK, Stanisław Woś, Krzysztof Jurecki