Read Englishodstęp
  
Katarzyna Krakowiak
 
fotografia
 
fotografia
 
fotografia
 
fotografia
 
fotografia
 
fotografia
 
Rekwizyty pamięci
 
Poszukiwanie korzeni własnej tożsamości to zajęcie w równym stopniu osobiste, prywatne, jak i globalne, bo dotyczące niekiedy całych grup społecznych. Próby opisania istoty continuum, osadzającego nasze istnienie w polu dających się uchwycić zależności czasowo-przestrzennych, a także identyfikacja z określoną strukturą społeczną, to między innymi te działania, wokół których zorientowanych jest gros współczesnych artystów, wiedzionych potrzebą trwałego samookreślenia się w coraz bardziej chaotycznym świecie zmiennych i wątpliwych wartości. Inną motywacją jest uzasadniony lęk przed osamotnieniem, mniej przed tym bezpośrednim, związanym z prywatnym życiem osobistym, a bardziej tym wynikającym z poczucia postępującej anonimowości na tle ciągle powiększającej się, wielomiliardowej ludzkiej populacji. Przy cechującym naszą epokę nadmiarze informacji i towarzyszącym jej szumie, obawa taka wydaje się być dodatkowo uzasadniona.
      Katarzyna Krakowiak z poszukiwania własnej tożsamości uczyniła nie tylko rodzaj autoterapii służącej jej własnemu pożytkowi, lecz zdołała swój przekaz zuniwersalizować, tworząc odniesienia czytelne nie tylko dla jej pokolenia, ale dla każdego wrażliwego człowieka, poddanego unifikującemu oddziaływaniu współczesności. Artystka wpisuje się w ten nurt sztuki, który bazuje na specyficznej wiwisekcji dokonywanej na naturze osobistej pamięci: tej pierwotnej, potwierdzonej własnym w niej udziałem, zakorzenionej we wspomnieniu minionych lat, zwłaszcza w dzieciństwie, ale i tej zapośredniczonej za pomocą pamiątkowych zdjęć rodzinnych jak i rozmaitych przedmiotów, niegdyś użytkowych, dziś już tylko nośników wspomnień. Jerzy Lewczyński, Wojciech Prażmowski, Mirosław Bałka, Tadeusz Kantor, Christian Boltanski, to między innymi ci artyści, którzy swoją sztuką wydają się tworzyć istotną inspirację dla młodej łódzkiej artystki.
      Marcel Proust w rozwiniętym wspomnieniu wychodzącym od bodźca smakowego związanego z konsumpcją magdalenki wywiódł wielostronicowy tok myślowy nadbudowujący strumień skojarzeń nad banalnym z pozoru zdarzeniem. Pamięć mimowolna stojąca u podstaw tego typu refleksji jest ufundowana na szeregu łańcuchowych skojarzeń wzajemnie się determinujących. Katarzyna Krakowiak w swojej twórczości od dłuższego czasu, sięgającego jeszcze okresu studiów, pochylała się nad drobnymi przejawami egzystencji rodem z proustowskiego wspomnienia, skupiając uwagę na trywialnych rekwizytach towarzyszących życiu codziennemu. Również stare fotografie można uznać za rodzaj takich rekwizytów, i to nie tylko z powodu odwzorowania na nich wyglądu ludzi i rzeczy. Bo zdjęcia to także przedmioty same w sobie, często podniszczone, wyblakłe, z widomymi śladami upływu czasu. „Mogę przekształcić zdjęcie jedynie w odpadek: albo szuflada, albo kosz. Dzieli ono nie tylko wspólny los z papierem (łatwo jest zniszczalne), ale nawet gdy umieszczane jest na trwalszym podkładzie, jest także śmiertelne”. Roland Barthes wskazuje, iż odium zanikania, przemijania, wreszcie samej śmierci towarzyszącej substancji zdjęcia przenosi się automatycznie na przekazywaną przez nie treść. Im bardziej zdjęcie zniszczone, tym bardziej kruche wydaje się wspomnienie o widniejącej na nim osobie. I tym bardziej cenne, bo zanikający obraz zdaje się rozpaczliwie wołać o dalsze istnienie.
      Wprowadzone w przestrzeń publiczną intymne zbiory pamiątek stwarzają szczególnego rodzaju przestrzeń-sacrum, będącą z jednej strony sentymentalnym wspomnieniem, z drugiej zaś, świadomą artystyczną konstrukcją, tworzącą monolit przemyślanej ekspozycji, mającą oprócz iluzji podróży w czasie budować widoczną i przejrzystą konkluzję. Przedmioty w rodzaju starej kołyski dziecięcej, niemowlęcej bransoletki-identyfikatora, czy pukla odciętych przed laty włosów, stanowią nie tylko zarzewie wspomnienia; są też relikwiami, które choć o świeckim charakterze, zaświadczają o transcendentnym wymiarze autorskich poszukiwań, stanowiąc skuteczny katalizator dla poszerzania ugruntowanej samoświadomości.
      Choć fotografia dominuje w przestrzeni wystawienniczej, to wydaje się mówić do odbiorcy w sposób bardzo wyciszony. Automatycznie zostaje ujęta w nawias ta część etosu rodzinnego, która związana jest z identyfikacją osób i rozpoznaniem sytuacyjnym na zdjęciach. Ten aspekt prezentacji na zawsze pozostanie dla nas tajemnicą. Autorka zdaje sobie sprawę, że z punktu widzenia percepcji tych konkretnych fotografii, dla odbiorcy mniej znaczący jest kontekst miejsca a istotniejszy kontekst czasu. To najważniejsza, ale i uniwersalna płaszczyzna komunikacji. Chodzi o to, aby wnikając we własne doświadczenia, intymne i nieprzeźroczyste dla otoczenia, zbudować na ich kanwie rzeczywistość, która przyjęłaby postać bardziej symbolu, niż sprawozdającej opowieści. Francois Soulages ujmuje tę kwestię wyjątkowo dosadnie: „W istocie trzy porządki – czas-przestrzeń-uczucie – są ze sobą powiązane. Fotografia ujawnia to nawet w swoim najpowszechniejszym wymiarze, ale przede wszystkim poprzez swoją nadzwyczajność, to znaczy: w nowym rodzaju uporządkowania, nadaniu formy i włączeniu w dzieło – sztukę”.
      Ten nowy rodzaj uporządkowania to między innymi formuła wystawy opierająca się o konwencję instalacji, foto-obiektów i szczególnego rodzaju asamblaży z udziałem starych zdjęć. Dla ortodoksyjnego zwolennika fotografii jako takiej, praktyka ta kojarzyć się może z zamachem na konstytuującą się latami autonomię i podmiotowość fotografii, przez dłuższy czas postrzeganej bardziej w kategoriach technicznej, bezrefleksyjnej rejestracji, niż pełnoprawnego podsystemu sztuki. Katarzyna Krakowiak pojmuje wspomnianą autonomię i inne znaczące cechy medium, jako pewien rodzaj aksjomatu, nie wymagającego już dzisiaj żadnej dodatkowej weryfikacji, czy kolejnych potwierdzeń. Warto jednak na marginesie zauważyć, iż posłużenie się przez autorkę (z powodów obiektywnych) fotografią z jej papierowo-srebrowej epoki zaświadcza na rzecz szczególnej autentyczności fotograficznej re-prezentacji. Andre Rouille ujmuje ten problem następująco: „Fotografia tradycyjna funkcjonuje jako maszyna do zatrzymywania obrazu, jako instrument pozwalający uzyskać coś stałego i jako maszyna do aktualizacji. Fotografia migawkowa chwyta i zatrzymuje gest, moment, negatyw – odbitka zatrzymuje w materialnej formie przedmioty tego świata, utrwalacz jest produktem, który blokuje wszelkie możliwości zmian w obrazie. Z nadejściem fotografii cyfrowej znikają punkty zaczepienia i punkty stałe. O ile obrazy są nadal emanacją kontaktu z rzeczami świata, o tyle zapis cyfrowy odrywa je od ich materialnej podstawy”.
      Siła oddziaływania fotografii tradycyjnej, nazywanej też analogową, tak czytelna na wystawie, wynika również z celebracyjnego, wręcz rytualnego niegdyś charakteru wykonywania zdjęć, które były następnie przechowywane z pietyzmem w stosownym albumie, stanowiącym bezcenny skarbiec rodzinnej tradycji. Metaforę albumu stanowi cała prezentowana ekspozycja, jednak szczególnej jego egzemplifikacji można się dopatrzeć w książce artystycznej, którą Katarzyna Krakowiak uprawia już od dłuższego czasu, osiągając w tej dziedzinie sporą biegłość, plasującą ją na wysokiej pozycji w gronie polskich artystów zajmujących się tym rodzajem twórczości. Nawiązanie w tym przypadku do literackiej i plastycznej proweniencji w jednym dziele, wzbogaconym o elementy fotografii, wydaje się szczególnie sprzyjać twórczemu temperamentowi artystki. Warto w tym miejscu podkreślić, że fotografia tak w swym formalnym, jak i treściowym wymiarze, z całą swoją medialną specyfiką, stanowi dla niej przede wszystkim materiał, narzędzie sztuki.
      Przyjęta przez autorkę konwencja stylistyczna wskazuje, że bliższa jest jej formuła fotografii artystów, niż sztuki fotografów. Tę pierwszą Rouille definiuje następująco: „podstawowym celem fotografii artystów nie jest odtwarzanie widzialnego, ale uczynienie widzialnym czegoś, co należy do świata, lecz niekoniecznie należy do tego, co widzialne”. Istota indywidualnej i zbiorowej świadomości należą do katalogu tego, co niewidzialne, jednakże manifestujące się w materialnych i intelektualnych wytworach człowieka, także w sztuce. Wartością sztuki Katarzyny Krakowiak jest zainicjowanie u odbiorcy świadomości niepowtarzalności i podmiotowości każdego ludzkiego istnienia, co w obliczu postępującej nieuchronnie globalizacji może i powinno być wstępem do budowania skutecznych mechanizmów przeciwstawnych formom politycznego, ekonomicznego i kulturowego oddziaływania, prowadzącego do depersonalizacji ludzkich egzystencji. To – w moim przekonaniu – podstawowe przesłanie wystawy.

Piotr Komorowski
kwiecień, 2013
 
fotografia
 
fotografia
 
fotografia
 
fotografia
 
fotografia
 
fotografia
 
Copyright ©2013 Galeria FF ŁDK i Autorzy